Córka Dariusza P. dzień przed tragedią przeczuwała, że w domu znów wybuchnie pożar

Jako pierwszy zeznania złożył Jakub K., który mówił, że w domu P. bywał bardzo często. Zazwyczaj przesiadywał w pokoju Justyny lub w jadalni. Według niego Dariusz P. rządził w domu twardą ręką. – Justyna często mówiła, że ma w domu obowiązki i musi dbać o porządek – zeznał.

Najstarsza córka Dariusza P. dzień przed tragedią powiedziała, że obawia się kolejnego pożaru. Według niej nad rodziną P. mogła ciążyć klątwa. Dziewczyna była wrażliwą osobą i to właśnie ona znalazła w piwnicy odcięte palce ojca. – Było to bardzo irracjonalne na zasadzie, że obawia się klątwy. Zastanawiała się nawet nad zatrudnieniem egzorcysty, ale uspokoiłem ją. Jej stwierdzenie padło w kontekście tego, co się stało, a nie z obawy, że jej rodzinę może spotkać coś złego – tłumaczył Jakub K.

Chłopak bardzo przeżył tragiczną śmierć nastolatki. W pogodzeniu się z sytuacją pomógł mu Dariusz P., który często przyjeżdżał do jego domu i z nim rozmawiał. – Nasze pierwsze rozmowy były bardzo trudne, a później nawiązywaliśmy do wiary. Z rodziną byliśmy bardzo wdzięczni panu Darkowi, bo wspólnie przeżywaliśmy tragedię – powiedział.

Następnie zeznania składały osoby, które mieszkają lub pracują w pobliżu warsztatu Dariusza P. w Pawłowicach. Świadkowie pytani o to, czy usłyszeliby hałas, gdyby ktoś pracował tam w nocy zeznali, że tak. W odpowiedzi Dariusz P. zapewnił sąd, że zawsze starał się pracować cicho, by nie przeszkadzać sąsiadom.

Kolejna rozprawa w procesie Dariusza P. odbędzie się w marcu.