zamknij

Wiadomości

Dariusz P: „to ja jestem odpowiedzialny za ten pożar”

2016-05-31, Autor: Patrycja Wróblewska-Wojda
"Wiem, że to ja ponoszę odpowiedzialność za ten pożar z powodu partactwa i prowizorek, ale nie z powodu rzekomego podpalenia" – mówił podczas wczorajszej rozprawy Dariusz P. Jastrzębianin oskarżony jest o podpalenie domu w wyniku czego zginęła jego żona i czwórka dzieci, a najstarszemu synowi udało się ujść z życiem.

Reklama

Na początku poniedziałkowej rozprawy sędzina odczytała zeznania świadków zamieszkałych w pobliżu warsztatu stolarskiego i myjni, których właścicielem był Dariusz P. Wszyscy zgodnie twierdzili, że nie dochodziły stamtąd odgłosy prac stolarskich, a na pewno nic nie było słychać w nocy – nawet wtedy, gdy okna były otwarte na oścież.

Następnie obrońca Dariusza P. starał się przekonać sędziów o konieczności przesłuchania rybnickiego psychiatry, który wcześniej leczył oskarżonego z amnezji i innych zaburzeń psychicznych. Jednak argumenty nie były wystarczające. 

W kolejnym punkcie rozprawy głos zabrał Dariusz P. Mężczyzna odniósł się do opinii biegłego z zakresu pożarnictwa i jego zeznań z poprzedniej rozprawy. Powiedział, że rozumie treść tej opinii i zdziwiłby się gdyby na podstawie dostępnych dowodów była inna, ale się z nią nie zgadza.

>> Czytaj także: biegły pożarnictwa obalił wszystkie teorie Dariusza P. dotyczące przyczyn pożaru <<

- W mojej ocenie wskazane punkty rzekomego podpalenia są absurdalne, nielogiczne i bez sensu. Gdyby nawet któryś z tych na dole się rozwinął i doprowadził do pożaru, to nie zaszkodziłoby to moim bliskim. Jeżeli ktoś w taki sposób zaaranżował podpalenie domu, to musiał być debilem. Ale kategorycznie zgadzam się z tym, że ten dom został podpalony przez kogokolwiek – mówił Dariusz P.

Jastrzębianin zaprzeczył słowom biegłego, że w szafie na piętrze, gdzie pojawił się ogień co doprowadziło do tragedii, nie było oświetlenia. Według niego żarówka zasilana była prądem doprowadzonym niezależnie i cała instalacja mogła spowodować pożar.

Oskarżony zeznał również, że wspólnie z żoną każdego wieczoru chowali do domu piankowe siedziska z krzeseł tarasowych. Uznał, że w czasie pożaru podczas poszukiwań ofiar, strażacy przerzucali pianki, a z jednej z nich mogła wypaść mysz bez głowy i upaść na kabel, co miało sugerować przegryzienie i tym samym spowodowanie pożaru.

Zdaniem Dariusza P., gdyby nie wysłał do siebie SMS-a, który miał pochodzić od podpalacza, to sprawa miałaby zupełnie inny przebieg, a on sam być może nie zasiadałby na ławie oskarżonych. – Te sześć ognisk nie miało nic wspólnego próbą podpalenia domu. Wiem, gdzie byłem i co robiłem, ale domu na pewno nie podpaliłem. Czuję się zagrożony opinią biegłego pożarnictwa, ale nie chwytam się brzytwy, tylko staram się znaleźć odpowiedzi na pytania – powiedział P.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~ametyst 2016-05-31
    21:22:35

    5 0

    Oj gościu ja nie wiem co ty jeszcze wymyślisz

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy wprowadzenie programu 800+ zamiast 500+ jest dobrym pomysłem?






Oddanych głosów: 605