zamknij

Wiadomości

Dariusz P. dał Renacie P. pierścionek zaręczynowy, który należał do jego zmarłej żony lub córki

2016-01-25, Autor: Patrycja Wróblewska-Wojda
W miniony piątek odbyła się kolejna rozprawa w procesie Dariusza P. – jastrzębianina oskarżonego o podpalenie domu, w wyniku czego zmarła jego żona i czwórka dzieci. Tym razem zeznania przed obliczem sądu składała jego narzeczona, 45-letnia Renata P. oraz 30-letnia Elżbieta F., której oskarżony również złożył propozycję matrymonialną.

Reklama

Jako pierwsza na pytania sędziów odpowiadała Renata P. z Oświęcimia. Jednak najpierw kobieta poprosiła o wyprowadzenie Dariusza P. z sali sądowej. Tłumaczyła, że dzięki temu będzie czuła się swobodniej i łatwiej będzie jej zeznawać.

Na początku Renata P. powiedziała, że o historii Dariusza P. dowiedziała się z mediów. Sprawa szczególnie ją poruszyła, ponieważ jest matką czterech córek i sama przed pięcioma laty z powodu choroby straciła męża. W dodatku jej córka chodziła do tej samej szkoły co Wojciech P. – syn oskarżonego. Natomiast w październiku 2013 roku pojechała na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, w której udział wziął również Dariusz P.

- Wiedziałam kim on jest, ponieważ ksiądz nas o tym uprzedził. Sam z siebie opowiadał o tym, co mu się przytrafiło. Nie dopytywaliśmy go o szczegóły i możliwe przyczyny pożaru. Uważał, że taka była wola boska. O swoich bliskich zawsze wypowiadał się bardzo ciepło. Byłam pełna podziwu, że potrafi o tym wszystkim mówić z taką swobodą – zeznała kobieta.

Następnie opowiedziała, że kilka tygodni po pielgrzymce ich znajomość zaczęła się zacieśniać. Dariusz P. coraz częściej wpadał do niej na kawę, dzwonił, wysyłał sms-y, komplementował. Zaprzyjaźnił się z jej córkami i starał się zastąpić im ojca. Starsze nie potrafiły tego zaakceptować, ale młodsze wręcz przeciwnie – świetnie bawiły się w jego towarzystwie. Wojciech P. również dobrze czuł się w ich domu. Dariusz P. czasem zostawał też na noc, choć było to wbrew przekonaniom kobiety.

- Nie potrafiłam mu odmawiać, bo wiedziałam jaką tragedię przeżył. Było mi go żal i mocno mu współczuła. Wiedziałam, że po stracie tak licznej rodziny w jego życiu panuje pustka i nie jest w stanie znieść ciszy panującej wokół – wyjaśniła Renata P.
https://www.youtube.com/watch?v=65jnPAuST2U

W lutym 2014 roku Dariusz P. postanowił oświadczyć się kobiecie. Tłumaczył, że zrobił to, by okazać jej wsparcie, gdy podejrzewała, że może chorować na nowotwór. Dał jej używany pierścionek, który prawdopodobnie należał do jego zmarłej żony lub córki. Renata P. przyjęła pierścionek szacunku, ale potraktowała go raczej jak kolejny prezent.

- Powiedziałam mu, Darku to zdecydowanie za wcześnie. Mówił o ślubie, ale ja, by nie robić mu kolejnego ciosu powiedziałam, że możemy spróbować, ale dla mnie dzieje się to za szybko. Moim zdaniem, skoro stracił pięć tak bliskich osób, to jego żałoba powinna trwać przez pięć lat – wyjaśniła.

Dziś Renata P. żałuje, że przyjęła pierścionek. Czuje się przez oskarżonego wykorzystana i upokorzona. Tym bardziej, że mieszka na wsi, gdzie ludzie lubią plotkować. Wszystko bardzo przeżyła i nie chce mieć z Dariuszem P. nic wspólnego. Za pośrednictwem sądu poprosiła, by oskarżony nie pisał już do niej listów. Zapytana przez sędziego o swoje odczucia co do winy jastrzębianina powiedziała, że zdaje się na wyrok sądu.

- Nie jestem przekonana o jego winie. Ja poznałam go jako bardzo sympatycznego i pomocnego człowieka. W głowie mi się nie mieści, że mógłby dopuścić się czegoś takiego. Jednak jestem ciekawa, co sąd postanowi – powiedziała.

Podczas piątkowej rozprawy zeznania złożyła także 30-letnia Elżbieta F., której w grudniu 2013 roku Dariusz P. również złożył propozycję matrymonialną.

Para poznała się dzięki wspólnym znajomym. Oboje uczestniczyli m.in. w spotkaniach oazowych dla dorosłych. Razem jeździli na kurs do Godowa, rekolekcje, spotykali się na kawie, mężczyzna naprawił jej samochód. W pewnym momencie oskarżony dał jej do zrozumienia, że jest zainteresowany stałym związkiem. W sms-ach pisał o uczuciach, swoich przemyśleniach. Pewnego dnia zapytał kobietę, czy za niego wyjdzie.

- Nie uklęknął, nie dostałam też kwiatka, ani pierścionka. Jednak powiedział, że chciałby mnie zobaczyć u swego boku na ślubnym kobiercu. Byłam tym bardzo zaskoczona, bo traktowałam go raczej po przyjacielsku. Poza tym była między nami spora różnica wieku. Nie wydaje mi się też, że swoim zachowaniem mogłam go zachęcić do złożenia takiej propozycji – zeznała 30-latka. – Odpowiedziałam mu, że chyba ciągle jest w szoku i nie myśli racjonalnie. Wyjaśniłam, że lepiej z tym zaczekać – dodała.

Propozycja padła jeszcze wielokrotnie. Elżbieta F. zeznała, że Dariusz P. szukał w niej podobieństw do jego zmarłej żony. Zauważył, że obie noszą takie samo drugie imię. Po pewnym czasie kobieta zaczęła go unikać, choć próba kontaktu z jego strony była bardzo intensywna. W końcu znajomość się urwała. 


Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy wprowadzenie programu 800+ zamiast 500+ jest dobrym pomysłem?






Oddanych głosów: 677