Glik po meczu z Kazachstanem: nie można się cieszyć z tego remisu

Początek meczu był zdecydowanie pod dyktando naszej reprezentacji. Polacy nie tracili piłek i stwarzali sobie okazje do strzału. Już w 9. minucie do bramki rywali trafił Bartosz Kapustka. Wykorzystał świetne podanie Jakuba Błaszczykowskiego i bez problemu pokonał bramkarza Kazachstanu.

Po pierwszym golu gra nieco się zaostrzyła. Obie drużyny coraz więcej i brutalniej faulowały. W 35. minucie w swoim polu karnym kazachski obrońca zahaczył nogą Roberta Lewandowskiego i sędzia podyktował rzut karny. Kapitan naszej reprezentacji pewnie zdobył bramkę i nasza drużyna prowadziła już 2:0. Drużyna Kazachstanu obudziła się dopiero pod koniec pierwszej połowy doprowadzając do dwóch groźnych sytuacji.

W drugiej połowie sytuacja na boisku zmieniła się o 180 stopni. Nasza reprezentacja roztwoniła dwubramkową przewagę w 8 minut. W 51. i 59. minucie naszego bramkarza pokonał Siergiej Chiżniczenko i ustawił wynik na 2:2. - Zostaliśmy zaskoczeni jedną długą piłką i jednym wyrzutem z autu. Stracone gole wynikały z braków w koncentracji, które nie powinny nam się zdarzyć - powiedział dla portalu sport.pl po meczu Kamil Glik. Nasi zawodnicy stwarzali sobie jeszcze sytuacje bramkowe, lecz po żadnej z nich piłka nie wpadła do bramki.

- Nie można się cieszyć z tego remisu. Przyjechaliśmy po zwycięstwo, zamiast tego straciliśmy punkty. Szkoda tego meczu, ale mamy nadzieję, że w następnych meczach zagramy lepiej i nadrobimy punkty - przekonuje piłkarz z Jastrzębia-Zdroju.

W kolejnym meczu eliminacyjnym reprezentacja Polski będzie podejmować drużynę Danii. Termin spotkania zaplanowano na 8 października o godz. 20.45.