Jego smutna historia poruszyła wiele serc. Niestety mały Kubuś nie żyje

Kubuś na świat przyszedł w sierpniu zeszłego roku. Wszystko wskazywało na to, że jest zdrowym i silnym noworodkiem. - Niestety w szóstym tygodniu podstawowa kontrola lekarska wskazała na nieprawidłowość, a mianowicie wiotkość mięśni. Kolejne badania potwierdziły najgorszą z możliwych diagnoz: rdzeniowy zanik mięśni( SMA1 ). Choroba ta sprawia, że chory nie będzie mógł poruszać się samodzielnie, jeść a nawet oddychać – wyjaśniła Wioletta Piecha, prezes Fundacji „Na Przełaj”.

Malec do funkcjonowania potrzebował codziennej rehabilitacji i kosztownego sprzętu, ratującego, podtrzymującego i ułatwiającego życie. Dlatego wiele osób zaangażowało się w pomoc, by zdobyć potrzebne pieniądze. 

Codzienne perypetie małego jastrzębianina na Facebooku opisywali jego rodzice. To stąd dowiadywaliśmy się o ząbkowaniu, uśmiechach, szczęśliwych chwilach. Pojawiały się też wpisy o wirusach, bakteriach, problemach z serduszkiem. Wszystkim tym, co mogło wiązać się z najgorszym.

W weekend jego mama napisała, że chłopczyk znalazł się na Oddziale Intensywnej Terapii w Katowicach. Dziecko było odwodnione, miało powiększoną wątrobę, problemy z jelitami. Lekarze określili jego stan jako bardzo ciężki. Kilka godzin później pojawiła się najsmutniejsza informacja, że mały Kubuś nie żyje. - Kubuś jest już w niebie. Nie wierzymy, nie możemy się pogodzić, to nie był jego czas, jeszcze miał być z nami – napisali jego rodzice.