Ktoś zostawił w lesie królika w stanie agonalnym. Żywcem zjadały go robaki

Zwierzęciu na ratunek ruszyły osoby z Fundacji Królewskiej. Zwierzątko było zimne, obolałe, wygłodzone i odwodnione. Tylko brzuch miało wydęty jak balon, twardy i napięty. - Malutka nie miała siły otwierać oczu, a jak otworzyła widać było potworny ból i brak sił – czytamy na stronie fundacji.

Królicy założono wenflon, podano niezbędne leki dożylne, w tym przeciwbólowe i zabrano do Warszawy. W samochodzie poczuła się lepiej, ale podczas zabiegów pielęgnacyjnych nowi opiekunowie zauważyli, że całe krocze i ogon wypełnione było wijącymi się robakami. 

Rano królica lizała opiekunów po rękach, jadła odżywki ze strzykawki, ale niestety wychodziło z niej coraz więcej larw i robactwa. Weterynarz stwierdziła, że znajdują się głęboko w macicy i jelitach. Zżerały ją żywcem i to od dobrych kilku dni. Opiekunowie uznali, że zwierzę nie zasługuje na życie w takich męczarniach, więc zdecydowali o uśpieniu.

Teraz z pomocą internautów starają się znaleźć opiekuna królika. - Trudno uwierzyć i wyobrazić sobie jaki ból, strach i męki przeżywała ta cudowna, młoda, śliczna i bezbronna króliczka. Króliczka, którą ktoś wrzucił do worka i chorą, słabą porzucił na pewną śmierć w męczarniach w lesie...- napisali.

- Ktokolwiek z Jastrzębia -Zdroju zna osobę, która opiekowała się króliczką jest pilnie proszony o kontakt. Może ktoś widział jakieś jej zdjęcie na FB, grupach, forum? Pepper ma tak charakterystyczną i wyjątkową urodę, że ktoś musi ją kojarzyć!! – apelują. 

Więcej na temat walki o życie królika można przeczytać tutaj.