zamknij

Sport i rekreacja

Weekend z JKH: rollercoaster emocji!

2021-01-25, Autor: mk, źródło: JKH

W piątkowy wieczór nie udało się naszemu zespołowi podtrzymać zwycięskiej passy w wyjazdowych starciach z GKS Tychy. Za to w niedzielnym spotkanie na Jastorze hokeiści JKH GKS Jastrzębie pokonali Re-Plast Unię Oświęcim 4:0 i tym samym pozostaną liderami ekstraligi!

Reklama

22 stycznia 2021, Tychy, 18:00

W pierwszej tercji zobaczyliśmy trzy gole. Wynik otworzył już w 4. minucie Jean Dupuy, który pociągnął kontrę prawą stroną, a następnie pokonał Patrika Nechvatala. Gospodarze cieszyli się z prowadzenia zaledwie kilkadziesiąt sekund, bowiem jastrzębianie bardzo szybko doprowadzili do remisu dzięki wspólnej akcji Dominika Jarosza i Kamila Wróbla.

Nasz zespół mógł pójść za ciosem, ale niestety w kolejnych trzech akcjach górą w starciach z naszymi napastnikami był John Murray. Te sytuacje zemściły się w 7. minucie, gdy po uderzeniu z dystansu Christiana Mroczkowskiego guma po rykoszecie znalazła drogę do siatki. W kolejnych minutach JKH GKS nie miał możliwości ponownie wyrównać, bowiem ważniejsze było wybronienie wyniku przy dwóch kolejnych osłabieniach.

Ostatecznie premierowa partia zakończyła się prowadzenie mistrza Polski 2:1.

Również druga tercja niestety należała do tyszan. Nasi hokeiści także i tę partię rozpoczęli źle, efektem czego było piękne trafienie Brycena Martina. Kanadyjczyk w 22. minucie efektownym strzałem z dystansu obił jeszcze słupek bramki Nechvatala i utonął w ramionach kolegów. Na tę bramkę podopieczni Roberta Kalabera zdołali jeszcze odpowiedzieć w 28. minucie, gdy przy współudziale kolegów gumę w siatce Murray'a umieścił Radek Nalewajka.

Niestety, radość z uzyskania kontaktu trwała tylko 68 sekund. Co więcej, jastrzębianie wyraźnie nie popisali się koncentracją w obronie, ponieważ w ciągu kolejnych 13 sekund stracili dwa kolejne gole. Na listę strzelców wpisali się kolejno Michael Cichy i Bartłomiej Jeziorski, jednak udział w tych trafieniach miał cały tyski zespół, przeprowadzając dwie zabójcze akcje. Na piątą ramkę dla rywali Robert Kalaber zareagował żądaniem czasu i zmianą w bramce.

Na tafli pojawił się David Marek, który do końca drugiej odsłony zachował czyste konto.

Jeśli liczyliśmy na nawiązanie walki w trzeciej tercji, to gol Jakuba Witeckiego z 43. minuty skutecznie ostudził ostatnie pokłady optymizmu. Co gorsza przy tym golu dla Tychów urazu doznał Marek, w rezultacie czego na taflę powrócił Nechvatal. Mistrzowie Polski wyraźnie uspokoili tempo gry, uznając mecz za rozstrzygnięty. Tę nieuwagę w 49. minucie wykorzystał Marek Hovorka, przejmując krążek za bramką gospodarzy i podając go do Arkadiusza Kostka, który dopełnił formalności. W 54. minucie podwójną karę mniejszą otrzyma Martin Kasperlik i - paradoksalnie - wówczas jastrzębianie mieli ostatnią szansę na pozostanie w tym meczu. Nasz zespół wyprowadził kapitalną kontrę, jednak podania Macieja Urbanowicza nie wykorzystał Roman Rac. Ta sytuacja zemściła się na naszym zespole chwilę później, kiedy to drugiego swojego gola w tym pojedynku strzelił Dupuy. Finisz meczu to już buzujące emocje po obu stronach, których "ukoronowaniem" był bokserski pojedynek Jakuba Michałowskiego ze wspomnianym przed momentem Kanadyjczykiem.

Porażka w Tychach nie zmienia obrazu czołówki tabeli, ale zarazem nie pozwala na spokojny sen w najbliższych dniach. W niedzielę i we wtorek JKH GKS Jastrzębie będzie gościł na Jastorze kolejno Re-Plast Unię Oświęcim oraz Tauron Podhale Nowy Targ. Liczymy, że w tych pojedynkach nasz zespół odegra się za porażkę na Stadionie Zimowym.

GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 7:3 (2:1, 3:1, 2:1)
1:0 Dupuy (Rzeszutko, Gościński) 3:43
1:1 Jarosz (Wróbel, R. Nalewajka) 4:25
2:1 Mroczkowski (Cichy, Szczechura) 6:35
3:1 Martin (Cichy, Szczechura) 21:37
3:2 R. Nalewajka (Wróbel, Sevcenko) 27:04
4:2 Cichy (Szczechura, Seed) 28:12 5/4
5:2 Jeziorski (Komorski) 28:25
6:2 Witecki (Galant, Marzec) 42:05
6:3 Kostek (Hovorka) 48:18
7:3 Dupuy (Mroczkowski, Szczechura) 55:51 5/4

JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal (Marek od 28:26 do 42:05) - Bryk, Górny, Sawicki, Rac, Kasperlik - Klimiczek, Kostek, Urbanowicz, Hovorka, Phillips - Jass, Horzelski, Wałęga, Sołtys, Paś - Michałowski, Sevcenko, R. Nalewajka, Jarosz, Wróbel.

Strzały: 42 - 37 / Kary: 45 min - 55 min / Widzów: bez udziału publiczności.
Sędziowali: Michał Baca, Bartosz Kaczmarek (główni) oraz Rafał Noworyta, Grzegorz Cudek (liniowi).

24 stycznia 2021, Jastrzębie-Zdrój, 17:00

Choć w pierwszej tercji więcej z gry wydawali się mieć goście, to JKH GKS zjeżdżał na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Zapewnił je gospodarzom już w 2. minucie Zackary Phillips, który strzałem z bliska nie dał szans Clake'owi Saundersowi. Poza tą sytuacją kilka wybornych okazji do wyrównania mieli wicemistrzowie Polski, ale albo nie sprzyjało im szczęście (np. w 5. minucie Gilbert Brule pomylił się o centymetry uderzając dosłownie z metra), albo świetnie bronił Patrik Nechvatal, który zatrzymał m.in. bombę Siemiona Garszyna z 13. minuty. Poza tym byliśmy świadkami ostrej, męskiej walki cios za cios, a zawodnicy obu ekip nie unikali zaciekłych starć pod bandami.

Jeszcze więcej emocji przyniosła druga odsłona. Tym razem stroną przeważającą był nasz zespół, podkreślając przejęcie inicjatywy dwiema kolejnymi bramkami.

Pierwsza z nich była zasługą Marisa Jassa i Jana Sołtysa. W 22. minucie Łotysz świetnie wykorzystał błąd rywala w defensywie, przejął krążek i wyłożył go młodszemu o 15 lat koledze, który znakomitym strzałem zmusił Saundersa do kapitulacji. W 25. minucie bliski powtórzenia tego wyczynu był Roman Rac, ale analiza video wykazała, że krążek po jego strzale nie znalazł drogi do bramki. W drugiej połowie tej tercji przewaga JKH GKS jeszcze wzrosła, w rezultacie czego bramkarz Unii miał pełne ręce roboty.

Nie zdołali go wprawdzie pokonać kolejno Martin Kasperlik (33. minuta - sam na sam), Jan Sołtys (34.) i Roman Rac (35. - słupek), ale w końcu metodę znalazł Kamil Wałęga, który w przedostatniej minucie drugiej odsłony wykorzystał celne podanie Sołtysa zza bramki. Ogólnie rzecz ujmując, w tej tercji byliśmy świadkami kawałka naprawdę znakomitego, szybkiego hokeja z obu stron, choć zwycięsko z tej bitwy wyszli jastrzębianie.

W trzeciej tercji emocje nieco opadły.

Gospodarze skupili się na podtrzymaniu korzystnego wyniku, natomiast z gości wyraźnie uszło powietrze. Co gorsza dla nich, liderowi dopisywało także szczęście. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w 43. minucie, kiedy to Maris Jass zdołał pokonać Saundersa strzałem... zza bramki, posiłkując się nieco przypadkowym rykoszetem.

Na finiszu zawodów nie mający już nic do stracenia goście odważniej ruszyli do przodu, celem zdobycia choćby honorowej bramki. Niestety dla nich, znakomicie dysponowany Patryk Nechvatal wygrał pojedynki zarówno z Eliezerem Sherbatovem (49. minuta), jak i z Luką Kalanem (57. minuta).

Zwycięstwo nad mocnym rywalem, z którym na dodatek niebawem zagramy w finale Pucharu Polski, bardzo cieszy. Niemniej, już teraz należy o nim zapomnieć, bowiem za dobę na Jastorze zamelduje się Tauron Podhale Nowy Targ.

JKH GKS Jastrzębie - Re-Plast Unia Oświęcim 4:0 (1:0, 2:0, 1:0)
1:0 Phillips (Jass, Kasperlik) 1:14
2:0 Sołtys (Jass) 21:59
3:0 Wałęga (Sołtys) 38:08
4:0 Jass (Jarosz) 42:43

JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal - Bryk, Górny, Paś, Urbanowicz, Hovorka - Sevcenko, Kostek, Kasperlik, Rac, Phillips - Jass, Horzelski, Wałęga, Sołtys, Wróbel - Michałowski, Gimiński, R. Nalewajka, Jarosz, Pelaczyk.

Strzały: 29 - 23 / Kary: 8 min - 6 min / Widzów: bez udziału publiczności.
Sędziowali: Patryk Kasprzyk, Przemysław Gabryszak (główni) oraz Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi).

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.