Adam Somerlik, profesor pożarnictwa powiedział, że już od progu ilość śladów podpaleń była duża, co od razu miało sugerować przyczynę. Zadaniem biegłego było ustalenie od którego ogniska pożar się rozprzestrzenił. – W salonie znaleźliśmy martwego żółwia, którego terrarium się spaliło, później były sztuczne kwiaty i mysz położona na kablu. Na piętrze znajdowała się deska do prasowania z położonym na niej żelazkiem – opowiadał.
Zdaniem biegłego to nie ogniska na parterze doprowadziły do pożaru, ale podpalone ubrania znajdujące się w szafie. Były tak zwęglone, że nie można było nawet pobrać próbek do badań. Według niego niemożliwe też było, by do pożaru szafy doszło z powodu znajdującego się niedaleko żelazka. – Gdyby tak się stało, to zupełnie inaczej wyglądałaby ściana obok deski do prasowania. W tej szafie nie było żadnego oświetlenia, więc należy wykluczyć zwarcie instalacji elektrycznej. Ubrania mogły zostać oblane łatwopalną substancją, ale niekoniecznie było to potrzebne – wyjaśnił biegły.
Ekspert uważa, że punkty podpaleń były precyzyjnie przygotowane. A to, że te znajdujące się na parterze nie doprowadziły do pożaru, może wynikać z rozwiniętego już ognia na piętrze, a co za tym idzie z kończącym się tlenem. – Moim zdaniem podpalacz najpierw podpalił szafę na piętrze, a nie mając pewności, że ogień będzie skuteczny, następnie podpalił punkty na dole. Gdyby było odwrotnie, to z powodu dymu nie mógłby się swobodnie poruszać – mówił.
Oskarżony od samego początku procesu sugerował, że przyczyną pożaru było terrarium z żółwiem i położona na nim lampka zasilana baterią. Biegły obalił taką teorię. – Terrarium nie jest tworzywem łatwopalnym, a w takim urządzeniu nie mogłoby dojść do zwarcia oraz nie byłoby w stanie stopić plastiku. Zniszczenia i popękane szyby wskazują na to, że musiało zostać oblane łatwopalną substancją – mówił Adam Somerlik.
Wykluczył też, by pożar na piętrze mógł doprowadzić do podpaleń w określonych miejscach na parterze.
Zapytany przez prokurator podtrzymał opinię o tym, że do pożaru w domu w Ruptawie doszło na skutek podpalenia, a nie nieszczęśliwego wypadku.
Obrońca Dariusza P. nie zgodził się z opinią biegłego. Wątpliwości budził fakt, że profesor nie czuł na miejscu zapachu łatwopalnych substancji. Ten z kolei wyjaśnił, że takie środki po wypaleniu stają się bezwonne.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Wyłudzali dotacje unijne. Otrzymali ponad milion dofinansowania. Cztery osoby zatrzymane
10173Co dalej z rozbiórką "willi na dachu" przy ul. Północnej? To najnowsze informacje
9821Os. Staszica: ścieżki spacerowe już gotowe
9740Kolejny element ronda wykonany. Od jutra zmiana organizacji ruchu na al. Jana Pawła II
3801Poznajecie ją? Nadal jest poszukiwana!
3783Wyłudzali dotacje unijne. Otrzymali ponad milion dofinansowania. Cztery osoby zatrzymane
+28 / -0Kolej+: w Jastrzębiu powstanie stacja i dwa przystanki
+40 / -21Niecodzienne sceny podczas mszy rezurekcyjnej. Mężczyzna wszedł na ołtarz, szarpał się ze służbą
+19 / -3Pijany Ukrainiec prowadził mając 3 promile. Zatrzymał go policjant w czasie wolnym od służby
+9 / -1Kierował mając 4 promile! Mundurowych zawiadomił świadek
+8 / -0Poznajecie ją? Nadal jest poszukiwana!
2Sprzedawał bilety, których nie miał. Oszukał na 6,5 tys. złotych, teraz trafił do więzienia
1Co dalej z rozbiórką "willi na dachu" przy ul. Północnej? To najnowsze informacje
1"Babciowe" - dobra zmiana na rynku pracy? "Czas zweryfikuje"
1Os. Staszica: ścieżki spacerowe już gotowe
1Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert