Choć strajk w JSW był nielegalny, to prokuratura umorzyła śledztwo

Według prokuratury spór, który rozpoczął się od ograniczenia posiłków regeneracyjnych, został wszczęty zgodnie z prawem. Do nielegalnych działań doszło w trakcie trwania strajku, gdy zgłoszono nowe postulaty – w tym dotyczący odwołania prezesa, co w świetle prawa nie może być przedmiotem sporu zbiorowego. Zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, ich wniesienie miało zostać poprzedzone m.in. negocjacjami, gdzie pracodawca miałby szansę odnieś się do żądań protestujących. Tak się jednak nie stało.

Mimo wszystko prokuratura umorzyła śledztwo. Zgodnie z przepisami sprawca przestępstwa -  organizator strajku - musiałby działać umyślnie, a związkowcy nie zdawali sobie sprawy z łamania prawa. – Organizatorzy nie są wykwalifikowanymi prawnikami. Nie można uznać, że wiedzieli lub godzili się na kierowanie nielegalnym strajkiem. W sferze przedmiotowej doszło do naruszenia ustawy, ale w samym działaniu nie było znamion umyślności, co jest konieczne, by zarzucić im popełnienie takiego przestępstwa – tłumaczy Piotr Żak, rzecznik prasowy gliwickiej prokuratury.

To nie jedyne postępowanie dotyczące strajku w JSW. Prokuratura ciągle prowadzi śledztwo w sprawie interwencji policji podczas lutowych manifestacji pod siedzibą JSW. Śledczy badają, czy użycie przez funkcjonariuszy gazu łzawiącego i broni gładkolufowej było zasadne. 

>>Zadyma przed JSW. W stronę policji lecą petardy, ci odpowiadają z broni gładkolufowej<<

>>Powtórka z ubiegłego tygodnia. Tłumy przed siedzibą JSW. Policja użyła broni<<