Final Four: tytułu nie będzie. Siatkarze przegrywają półfinał

Zaczynało się dobrze. Na pierwszą przerwę techniczną Jastrzębski schodził przy prowadzeniu 8:6. Później jednak gospodarze przejęli inicjatywę.Nasi siatkarze stracili pięć punktów z rzędu i nagle przegrywali 8:11. Nie potrafili wyrównać stanu rywalizacji. Liderzy, jak Kubiak, czy Łasko sprawiali wrażenie bezradnych. Rywale demolowali jastrzębian zagrywką.

Bardzo podobny był II set. Tutaj również Jastrzębski zaczął dobrze i też prowadził na przerwie technicznej, tyle że 8:5. Natomiast później... katastrofa wróciła. Problemy w przyjęciu i sporo chaosu sprawiły po stronie polskiej drużyny, sprawiły że Halkbank znowu zyskiwał przewagę i wygrał ostatecznie seta do 19.

Trzeci set? Znowu powtórka z rozrywki. Dobra gra na zagrywce Simona Van de Voorde, a także duża determinacja pozwoliły znowu wyjść na prowadzenie 8:5. Oba zespoły ryzykowały na zagrywce, ale w tym elemencie przez cały mecz lepiej spisywali się Turcy i im set trwał dłużej, tym bardziej było to widoczne. Matej Kazijski torpedował zagrywką. Jakże symboliczny był ostatni punkt w tym meczu - popsuta zagrywka Marechala i zwycięstwo gospodarzy do 19, a w całym meczu bez straty seta.

W niedzielę Jastrzębski Węgiel zagra o III miejsce w tegorocznej lidze mistrzów. Rywalem będzie Zenit Kazań, który przegrał z Biełogorie Biełgorod 1:3.


Halkbank Ankara - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:21, 25:19, 25:19)

Halkbank Ankara: Kazijski, Juantorena, Raphael, Batur, Tzourits, Mauricio, Sahin (libero) oraz Ayvazoglu, Subasi

Jastrzębski Węgiel: Łasko, Gierczyński, Pajenk, Masny, Czarnowski, Kubiak, Wojtaszek (libero) oraz Van de Voorde, Filippov, Marechal, Malinowski

 

Powiedzieli po meczu:

Michał Łasko, kapitan Jastrzębskiego Węgla:

Rywale wywierali dzisiaj na nas ogromną presję, przez co ciężko było nam wyprowadzać skuteczne ataki. Uniemożliwiało nam to grę głównie w pierwszym tempie. Serwis dał przeciwnikom wielką przewagę w tym spotkaniu. Naciskali na nas tak mocno, że wytrąciło nam to siłę ognia i to jest powód naszej przegranej. Czy fani tureccy nas zdeprymowali? Skądże. W Polsce gramy przy podobnej publice. Zdążyliśmy się przyzwyczaić do głośnego dopingu w halach.

Matej Kazijski, kapitan Halkbanku Ankara:

Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Mieliśmy dobrze rozpracowany zespół z Jastrzębia i dzięki temu łatwiej weszliśmy w ten mecz. Pomógł nam też fakt, że w tym sezonie graliśmy już ze sobą w fazie grupowej. Wykorzystaliśmy nasze atuty w ataku. Jak będzie jutro w meczu z Biełgorodem? Odpowiedź jest prosta: będzie bardzo trudno. Rosjanie są silni, wysocy i zdeterminowani. Ale nie jesteśmy bez szans, co udowodniliśmy dzisiaj. Musimy tylko zagrać jeszcze lepiej niż przeciwko drużynie z Polski i z większym ryzykiem.

Lorenzo Bernardi, trener Jastrzębskiego Węgla:

Gratulacje dla Halkbanku. Zagrali niesamowite zawody. Ale nie było to jakieś wielkie zaskoczenie, jeśli spojrzy się na nazwiska graczy występujących w tym zespole. Jestem dumny i szczęśliwy, że gramy w Final Four w Ankarze. Przed startem tej edycji Ligi Mistrzów nikt na nas nie stawiał i w nas nie wierzył. Rywale mają ogromną moc na zagrywce i kiedy po ich zagraniach nie masz piłki dogranej do siatki, to przebić się przez ich szczelny blok jest bardzo ciężko. Nie zagraliśmy za dobrze, ale też przeciwnicy nie ułatwili nam zadania. Nie jest to niespodzianką. Jutro mamy mecz, który traktujemy jak finał. Chcemy walczyć o brązowy medal. Nie mam powodów do radości, ale jestem dumny z pracy jaką wykonał nasz zespół. Nawet pomimo tego, że dziś nie wszystkim zawodnikom wszystko wychodziło.