Grad goli na Jastorze. Toruń na kolanach

Trapiony kontuzjami GKS podszedł do tego spotkania bardzo zmotywowany. Brak Krala, Bryka, Koguta oraz Słodczyka stawia zawodników z południa w trudnej sytuacji przed decydującą fazą sezonu zasadniczego. Mimo to podopieczni Jiriego Reznara zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, nie dając większych szans gościom z Torunia.

Mecz zaczął się od gry w przewadze gości. Na ławce kar wylądował Richard Bordowski ale mimo tego torunianie nie potrafili oddać strzału na bramkę rywala. Co nie udało się jednym, wykorzystali drudzy. Na bramkę Plaskiewicza uderzał Martin Ivicic, a krążek po odbiciu od kija obrońcy zmylił bramkarza i wpadł do bramki. Jedyną dogodną sytuację dla gości miał w 8. minucie Marek Wróbel ale dobrze interweniował powracający do bramki JKH, Kamil Kosowski. Kolejne trafienie dorzucili za to jastrzębianie. Lipina wygrał wznowienie, krążek powędrował do Richarda Bordowskiego, a ten mocnym strzałem od poprzeczki podwyższył prowadzenie GKS-u.

> Zobacz zdjęcia z meczu

Nic nie zapowiadało, że w kolejnej odsłonie gry Toruń zagra lepiej niż w pierwszej. W 25. minucie trzecią bramkę strzelił Tomasz Kulas nie dając większych szans na obronę bramkarzowi. Gospodarze dominowali na tafli, a Stalowym Piernikom brakowało pomysłu na grę. W 37. minucie Mateusz Danieluk starł się z jednym z obrońców co spowodowało wybicie pleksi i krótką przerwą. Na lodzie pojawiła się krew, lecz napastnikowi GKS-u nic się poważnego nie stało. Chwilę później goście strzelili honorowego gola autorstwa Milana Baranyka. Gospodarze odpowiedzieli trafieniem "do szatni" Błażeja Salamona na 10 sec. przed końcem tercji.

Trzecia tercja to już popis strzelecki gospodarzy i niemoc golkiperów Nesty. Festiwal bramek rozpoczął Petr Lipina, wykorzystując zamieszanie pod bramką Plaskiewicza. Ten sam zawodnik parę minut później znów znalazł drogę do siatki. To już było zbyt wiele dla trenera Jarosława Lehockiego, który zdecydował się zmienić Plaskiewicza na Witkowskiego. Pierwszą rzeczą jaką musiał zrobić nowy golkiper po wejściu na lód to wyciągnięcie krążka z siatki. Tym razem gola dla gospodarzy strzelił Maciej Urbanowicz po podaniach Drzewieckiego i Labrygi. To jednak było za mało dla jastrzębskich kibiców. Hokeiści postanowili spełnić ich prośby i dorzucili jeszcze dwa gole. Najpierw strzelił Urbanowicz dobijając strzał Marca w poprzeczkę, a gwóźdź do trumny Toruniowi wbił Tomasz Kulas ustalając wynik spotkania na 9:1.

JKH GKS Jastrzębie - Nesta Karawela Toruń 9:1 (2:0, 2:1, 5:0)

1:0 - Martin Ivicic (Tomasz Kulas) 3'
2:0 - Richard Bordowski (Petr Lipina) 9'
3:0 - Tomasz Kulas (Mateusz Rompkowski) 25'
3:1 - Milan Baranyk (Tomasz Ziółkowski) 38'
4:1 - Błażej Salamon (Petr Lipina) 40'
5:1 - Petr Lipina (Mateusz Danieluk, Richard Bordowski) 44'
6:1 - Petr Lipina (Martin Ivicic, Kamil Górny) 46' 5/4
7:1 - Maciej Urbanowicz (Filip Drzewiecki, Adrian Labryga) 46'
8:1 - Maciej Urbanowicz (Szymon Marzec, Filip Drzewiecki ) 59' 5/4
9:1 - Tomasz Kulas (Bartosz Dąbkowski, Mateusz Strużyk) 59'
 

Składy:

JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Elżbieciak) - Labryga, Pastryk, Danieluk, Lipina, Bordowski - Górny, Ivicic, Urbanowicz, Drzewiecki, Marzec - Rompkowski, Dąbkowski, Kulas, Kąkol, Strużyk - Salamon.
 

Nesta Toruń: Plaskiewicz (od 45:06 Witkowski) - Bluks, Gaisins, Bomastek, Kuchnicki, Marmurowicz - Koseda, Smeja, Wróbej, Kalinowski, Baranyk - Lidtke, Porębski, Jankowski, Dzięgiel, Minge - Maj, Ziółkowski, Gościmoński, Chrzanowski, Winiarski.
 

Kary: JKH - 14 minut (w tym 2 minuty kary technicznej), Nesta - 10 minut.
 

Sędziowali: Sebastian Kryś oraz Rafał Gawron, Bartosz Kaczmarek.
 

Widzów: 800.