Jastrzębianie piszą do Szumowskiego, czy listy dotrą?

Czerwona strefa dla mieszkańców regionu nią objętych oznacza zaostrzenie reżimu sanitarnego. Chodzi tu między innymi o konieczność zakładania maseczki również w przestrzeniach otwartych, zakaz organizowania imprez kulturalnych. Jastrzębianie ostro sprzeciwiają się takiemu potraktowaniu miasta. W komentarzach piszecie:

- Jaki kraj, takie prawo pewnie NASZ RZĄD grał w lotki i na kogo wypadło, na tego bęc. I tak powstały kolorowe strefy

Zobacz także

• Michał Urgoł: dziękuję. Anna Hetman: szanuję wolę wyborców. Powyborcze komentarze kandydatów
• Wybory: Jastrzębie 2.0 ma swojego kandydata na prezydenta
• Anna Hetman deklaruje start w wyborach. ”Zrobiliśmy milowy krok w kierunku rozwoju i zmiany wizerunku miasta”

- O kufa!!! Teraz w zombi się będziemy zamieniać? Można już luft sprzedawać? Co będzie we wrześniu jak zaś zaczną górników testować?

Jest też reakcja bezpośrednio skierowana do ministra Szumowskiego. Choć dziś możemy się obawiać, że wysłane listy nie trafią do adresata.

W niedzielę na adres Ministerstwa Zdrowia list sprzeciwu przeciwko czerwonej strefie w imieniu Konfederacji Korony Polskiej z Jastrzębia - Zdroju wysłał Tomasz Maron. Zapytaliśmy go o powody tego działania:

- Nie może być tak, że są wprowadzane ograniczenia z dnia na dzień. Bez jakiejkolwiek rekompensaty za straty ekonomiczne, nie mówiąc o problemach rodzinnych i społecznych. Dlatego apelujemy o natychmiastowe zaprzestanie działań, które tylko szkodzą, a nikt nie ponosi za nie odpowiedzialności - odpowiedział Tomasz Maron.

W wysłanym przez niego apelu zadaję on pytania między innymi o źródło pokrycia kosztów generowanych przez te podziały:

- Kto poniesie koszta społeczne, gospodarcze i rodzinne, wprowadzenia z dnia na dzień obostrzeń, które w głęboki sposób ingerują w życie osobiste i zawodowe mieszkańców? Czy rząd, ministerstwo zdrowia, a może Pan osobiście, ma zamiar pokryć straty, jakie z powodu tej decyzji dotkną wielu Jastrzębian? 

Jednocześnie jastrzębianin apeluje o zaprzestanie podziałów, które jego zdaniem do niczego nie prowadzą.

Wczoraj z kolei list do Ministra Zdrowia wysłała Anna Hetman. Apeluje w nim o stworzenie innych, systemowych rozwiązań, mogących zapobiec epidemii. Jak podkreśla w piśmie, obecny system walki z koronawirusem - oparty o częściowe ograniczenia narzucane poszczególnym powiatom - nie zatrzyma koronawirusa, a może poskutkować pogorszeniem sytuacji zarówno mieszkańców Jastrzębia-Zdroju, jak i miejscowych przedsiębiorców:

- Wybiórcze ograniczenia, jakie obowiązują między innymi w naszym powiecie, uderzą przede wszystkim w lokalnych przedsiębiorców oraz mieszkańców.  Z dnia na dzień zostali oni objęci dodatkowymi restrykcjami, które odbieramy jako niespójne i nie do końca przemyślane. Obawiamy się również, że w dalszej perspektywie okażą się one nieskuteczne – kluczem do zahamowania epidemii koronawirusa jest przede wszystkim konsekwencja, dyscyplina i racjonalne przeprowadzanie testów. Sytuacja, jaka miała miejsce w naszym mieście w czerwcu, dobitnie pokazała, że pod tym względem obecny system pozostawia wiele do życzenia - zauważa Anna Hetman, prezydent Jastrzębia-Zdroju.

Ostro ocenia decyzję Ministerstwa zarzucając mu pochopność i brak merytoryczności:

- Decyzje wprowadzane ad hoc, bez porozumienia z władzami samorządowymi i znajomości specyfiki danego regionu, nie służą ani stabilności życia w mieście, ani wyhamowaniu epidemii. Nasi mieszkańcy czują się napiętnowani; obawiają się, że podziały, jakie wprowadzają decyzje Ministerstwa Zdrowia, pozostaną w społeczeństwie o wiele dłużej, niż trwać będzie epidemia koronawirusa. Raz wzbudzone negatywne stereotypy trudno będzie wytłumić. Raz jeszcze apeluję zatem o wypracowanie spójnego systemu przeciwdziałania epidemii koronawirusa. Tu, na Śląsku, wszyscy jesteśmy świadomi tego, jak duże zagrożenie on stanowi. By jednak móc je ograniczyć, musimy działać w sposób przemyślany i uwzględniający lokalną specyfikę. Obecne rozwiązania w naszej ocenie nie spełniają tych warunków - konkluduje Anna Hetman.