zamknij

Sport i rekreacja

JKH GKS Jastrzębie: dwa zwycięstwa i tytuł lidera ekstraligi

2021-02-01, Autor: mk, źródło: JKH

W roli lidera ekstraligi przystąpią hokeiści JKH GKS Jastrzębie do obrony Pucharu Polski. Za nami dwa zwycięskie spotkania – z Ciarko STS Sanok i GKS Katowice.

Reklama

29 stycznia 2021, Sanok, 18:00

Nadspodziewanie dużo emocji przyniósł piątkowy mecz naszego zespołu w Sanoku. Gospodarze pokazali, że ich niedawne zwycięstwa nad Podhalem Nowy Targ oraz Comarch Cracovią nie były dziełem przypadku i po zaciętym spotkaniu zakończonym niebywałym konkursem rzutów karnych zdołali urwać liderowi jeden punkt.

Choć w pierwszej tercji JKH GKS miał chwilami miażdżąca przewagę, to jako pierwsi już w 6. minucie ukłuli gospodarze. Stało się tak za sprawą przytomnej postawy Macieja Witana, który strącił uderzenie spod niebieskiej Bartosza Florczaka. Otwarcie wyniku przez sanoczan jeszcze bardziej rozsierdziło gości, którzy "ławą" ruszyli na bramkę znakomicie dysponowanego Spiesznego. Dominacja przyniosła efekt w 17. minucie, gdy Radosław Sawicki pomógł przy strzale z "pół-dystansu" Zacka Philipsa i doprowadził do remisu.

W drugiej partii gospodarze nieco uspokoili sytuację, za sprawą czego nieco więcej pracy miał także Patrik Nechvatal. Niemniej, to nasz zespół miał w tej części gry najlepszą okazję do objęcia prowadzenia, bowiem w 28. minucie rzutu karnego po faulu na Dominiku Pasiu nie wykorzystał Marek Hovorka.

Niespodziewany remis utrzymał się aż do drugiej połowy trzeciej tercji. Wprawdzie wciąż to podopieczni Roberta Kalabera z pasją atakowali bramkę Ciarko STS, ale w żaden sposób nie potrafili pokonać Spiesznego. Co gorsza, w 51. minucie gospodarze wysłali pierwsze ostrzeżenie gdy Nechvatala zatrudnił niełatwym strzałem Eetu Elo. Dwie minuty później nie było już wątpliwości. Przy pewnej dozie rykoszetującego szczęścia gola dla Sanoka zdobył Yauheni Kameneu, po czym utonął w ramionach kolegów.

Na finiszu zmagań lider nie miał już nic do stracenia i z jeszcze większą determinacją ruszył do odrabiania strat. Już na trzy minuty przed finiszem o czas poprosił Robert Kalaber i miało to miejsce podczas kary dla Huberta Demkowicza. Na szczęście jastrzębianie nie zmarnowali tej okazji i w podbramkowym zamieszaniu dzięki przytomności Marka Hovorki doprowadzili do remisu.

Choć zawodnicy Sanoka jeszcze dwukrotnie zasiadali na ławce kar zarówno na finiszu trzeciej tercji, jak i w zarządzonej w wyniku remisu dogrywce, to nasz zespół nie zdołał przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Tym samym o rozstrzygnięciu zawodów musiały decydować karne. Jakby mało było emocji, to na dodatek również ta część spotkania okazała się nadzwyczajna. Zawodnicy obu ekip wykonali niemal... trzydzieści rzutów karnych, ale tylko trzy z nich znalazły drogę do siatki. Warto odnotować, że po naszej stronie jako jedyny oba karne wykorzystał Kanadyjczyk Zackary Philips.

Wygrana w Sanoku, osiągnięta w "sporych bólach", na pewno jest zdobyczą cenną. Niestety okupiona została straconym punktem, za sprawą którego szansę na odzyskanie prowadzenia zyskuje GKS Tychy. Teraz przed jastrzębianami jeszcze trudniejsze wyjazdowe zadanie, ponieważ w najbliższą niedzielę czekają nas derby z GKS Katowice.

Ciarko STS Sanok - JKH GKS Jastrzębie 2:3 k. (1:1, 0:0, 1:1, d. 0:0, k. 1:2)
1:0 Witan (Florczak, Filipek) 05:43
1:1 Sawicki (Phillips, Sevcenko) 16:40 5/4
2:1 Kameneu (Viikila, Shivonen) 52:57
2:2 Hovorka (Phillips, Urbanowicz) 57:50 5/4
2:3 Phillips 65:00 (decydujący karny)

JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal - Bryk, Górny, Sawicki, Rac, Kasperlik - Sevcenko, Kostek, Urbanowicz, Hovorka, Phillips - Jass, Horzelski, Wałęga, Paś, Sołtys - Gimiński, Michałowski, Pelaczyk, Jarosz, Wróbel.

Strzały: 23 - 52 / Kary: 8 min - 8 min / Widzów: bez udziału publiczności.
Sędziowali: Sebastian Kryś, Krzysztof Kozłowski (główni) oraz Mateusz Bucki, Marcin Młynarski (liniowi).

31 stycznia 2021, Katowice, 17:00

W niedzielny wieczór podopieczni Roberta Kalabera po bardzo dobrym występie pokonali w Satelicie GKS Katowice 4:2 (1:0, 2:0, 1:2), za sprawą czego nie tylko odnieśli prestiżowe derbowe zwycięstwo, ale także utrzymali przewagę nad GKS Tychy.

Początek pierwszej tercji należał do gospodarzy, którzy - wykorzystując dwie kolejne przewagi - co rusz sprawdzali formę Patrika Nechvatala. Czech spisywał się jednak wybornie, dzięki czemu nasz zespół przetrwał trudne chwile. Kluczowa dla losów premierowej partii okazała się 10. minuta. Wówczas to jastrzębianie pokazali rywalowi, jak należy grać w pięciu na czterech. Ukarany Jesse Rohtla nie zdążył nawet zagrzać ławki, gdy do bramki Katowic trafił Radosław Sawicki. Popularny "Sawi" wykorzystał strzał spod niebieskiej Marisa Jassa (który dodatkowo przeciął jeszcze Dominik Paś) i wpakował gumę do siatki. Dwie minuty później Sawicki mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców, jednak tym razem zabrakło mu nieco szczęścia po fatalnym błędzie obrońców gospodarzy. Ostatecznie na pierwszą przerwę JKH GKS zjeżdżał z jednobramkowym prowadzeniem.

W drugiej odsłonie jastrzębianie poszli za ciosem. Już na początku tercji nasz zespół wyprowadził dwa nokautujące uderzenia i podwyższył prowadzenie na 3:0. Najpierw Juraja Simbocha pokonał pozostawiony całkowicie bez opieki obrońców Dominik Paś, dobijając strzał spod bandy Kamila Wałęgi.

Niebawem po raz drugi tego dnia ukłuł Radosław Sawicki, który po podaniu Kamila Górnego pomknął na katowicką bramkę i świetnym mierzonym strzałem nie dał szans Słowakowi. Zadowoleni z korzystnego wyniku jastrzębianie starali się kontrolować grę, a nawet jeśli gospodarzom udawało się przedrzeć pod naszą bramkę, to mogliśmy liczyć na skuteczne interwencje Patrika Nechvatala. Golkiper JKH GKS co najmniej dwukrotnie kapitalnie poradził sobie z napastnikami Katowic, m.in. zatrzymując dwójkową kontrę Andrieja Stepanowa i Tomasza Kubalika z 31. minuty.

W trzeciej odsłonie przed naszym zespołem było jedno zadanie - uniknąć nerwowej końcówki. Jak się potem okazało, niezwykle ważny okazał się tu gol Martina Kasperlika z 47. minuty. Czech podwyższył wówczas prowadzenie JKH GKS na 4:0, znajdując lukę między parkanami Simbocha. Gdyby nie to trafienie, to późniejsze dwie bramki Kamila Paszka mogłyby mocno skomplikować naszą sytuację. To właśnie ten zawodnik w 51. i 55. minucie znakomitymi uderzeniami z dystansu zepsuł statystykę Nechvatalowi. Na samym finiszu trzeciej tercji gospodarze zyskali ogromną szansę na zdobycie kontaktowego gola, gdy na ławkę kar powędrowali Filip Starzyński, Maris Jass i Martin Kasperlik. Na lodzie zrobiło się znacznie luźniej, ale grający we trójkę jastrzębianie bez większych kłopotów poradzili sobie z utrzymaniem wyniku.

Ostatecznie cenne trzy punkty jadą na Jastor, a to oznacza że ekipa Roberta Kalabera w doskonałych nastrojach może teraz szykować się do piątkowego finał Pucharu Polski na Jantorze.

GKS Katowice - JKH GKS Jastrzębie 2:4 (0:1, 0:2, 2:1)
0:1 Sawicki (Paś, Jass) 09:01 5/4
0:2 Paś (Wałęga) 20:58
0:3 Sawicki (Górny) 22:26
0:4 Kasperlik (Sawicki, Michałowski) 46:18
1:4 Paszek (Pasiut, Fraszko) 50:45
2:4 Paszek (Fraszko) 54:21

JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal - Bryk, Górny, Sawicki, Rac, Kasperlik - Sevcenko, Kostek, Urbanowicz, Hovorka, Phillips - Jass, Horzelski, Wałęga, Paś, Sołtys - Gimiński, Michałowski, R. Nalewajka, Wróbel, Ł. Nalewajka.

Strzały: 39 - 32 / Kary: 12 min - 14 min / Widzów: bez udziału publiczności.
Sędziowali: Patryk Pyrskała, Michał Baca (główni) oraz Rafał Noworyta, Jacek Szutta (liniowi).

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy wprowadzenie programu 800+ zamiast 500+ jest dobrym pomysłem?






Oddanych głosów: 705