JKH GKS: Tyski kompleks. Zero z przodu

Jastrzębianie od początku grali słabo. Napastnicy nie dawali sobie rady z obrońcami, a wszystkie strzały JKH pewnie bronił Witek. W 7. minucie padłą pierwsza bramka. Baranyk dostał idealne podanie od Kotlorza, a ten oddał gumę Galantowi, który pewnym strzałem pokonał Kosowskiego. Tyszanie poszli za ciosem i kiedy na ławce kar siedział Maciej Urbanowicz, swoją szansę wykorzystał Grzegorz Pasiut.

Jiri Reznar szybko poprosił o czas po straconej bramce, ale obraz gry gospodarzy nie zmienił się do końca tercji. Nie pomogła także rozmowa w przerwie między tercjami. Tyszanie zaczęli z przytupem i w 24. minucie krążek w siatce bez większych problemów umieści Michał Woźnica. Trener gospodarzy szybko zdecydował się na zmianę brakarza i w bramce pojawił się Ramon Sopko.

Zmiana bramkarza nie powstrzymała Adama Bagińskiego przed zdobyciem czwartej bramki i sytuacja JKH stała się dramatyczna. Zmiana połów nie zmieniła obrazu gry. To tyszanie stwarzali sobie więcej sytuacji i w 58. minucie gwóźdź do trumny Jastrzębia wbił Teddy da Costa mocnym strzałem z kilku metrów.