JKH: szczęśliwy weekend hokeistów

13 listopada 2020, Jastrzębie-Zdrój, 18:00

W pierwszej tercji obie ekipy śmiało poszły na wymianę ciosów, z których - z wyłączeniem jednej sytuacji - z tarczą wychodzili obaj bramkarze. Między 4. a 8. minutą jastrzębianie przeżywali ciężkie chwile, gdy na ławce kar kolejno zmuszeni byli zasiąść Dominik Jarosz i Marek Hovorka. Wraz z powrotem do równowagi sił inicjatywę coraz mocniej przejmowali gospodarze, co znalazło odzwierciedlenie w otwarciu wyniku, które miało miejsce w 12. minucie. Wówczas to kąśliwe uderzenie Hovorki spod niebieskiej strącił Kamil Wróbel, po czym utonął w ramionach kolegów. W końcówce grający w sześciu na pięciu i pięciu na czterech jastrzębianie mogli podwyższyć prowadzenie, ale do końca premierowej odsłony Przemysław Odrobny nie dał się już pokonać.

Druga tercja okazała się prawdziwym popisem zdobywców Superpucharu Polski. Nikt nie miał prawa spodziewać się takiego nokautu, a tymczasem bramkarze (tak, bramkarze!) Podhala aż pięciokrotnie w ciągu tych dwudziestu minut wyciągali gumę z siatki. Strzelaninę rozpoczął Maris Jass, który pod koniec kary dla Bartłomieja Wsóła pokonał Odrobnego pięknym strzałem spod niebieskiej.

W 29. i 30. minucie na tafli pojawiło się trochę niepotrzebnych nerwów, w rezultacie których zaludniły się ławki kar. Tę sytuację szybko jednak przyćmiło ostatnie pięć minut, które okazały się koszmarem gości. Zaczęło się od poprzeczki Zacka Phillipsa, a potem... ruszyło! W 35. minucie Dominik Paś pocelował z dystansu pod poprzeczkę zasłoniętego "Wiedźmina". Chwilę potem po najeździe Martina Kasperlika gumę dobił Mateusz Bryk, a za kolejne dwie minuty zza bulika po lodzie skutecznie uderzył Hovorka. Tego było już za wiele dla Odrobnego, którego zmienił w bramce Paweł Bizub. Ten manewr na niewiele jednak się przydał, bowiem zaraz padła szósta bramka, którą zapisano na konto Romana Raca. 6:0 po dwóch tercjach z mocnym przecież Podhalem? Tego nikt się nie spodziewał!

W trzeciej części gry jastrzębianie nieco zwolnili tempo gry, bo i wynik nie wymagał od naszego zespołu podkręcania emocji. Na tę partię trener Robert Kalaber wystawił między słupki Davida Marka, który skapitulował tylko raz - w 51. minucie zaskoczył go strzałem zza bulika Adrian Gajor. W odpowiedzi na tę bramkę nasz zespół ukłuł jeszcze raz za sprawą Kamila Wałęgi. 20-letni wychowanek JKH GKS Jastrzębie w 56. minucie ustalił rezultat zawodów na okazałe 7:1 kapitalną indywidualną akcją na przedpolu "Szarotek".

JKH GKS Jastrzębie - TAURON Podhale Nowy Targ 7:1 (1:0, 5:0, 1:1)
1:0 Wróbel (Hovorka, Phillips) 11:44 5/4
2:0 Jass (Rac, Kasperlik) 22:08 5/4
3:0 Paś (Urbanowicz) 34:18 
4:0 Bryk (Kasperlik, Sawicki) 34:51 
5:0 Hovorka (Sawicki, Wróbel) 37:00 5/4
6:0 Rac (Urbanowicz, Nechvatal) 37:55 5/4
6:1 Gajor (Bepierszcz, Vachovec) 50:51
7:1 Wałęga (Paś, Górny) 55:45

JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal (od 40:01 Marek) - Bryk, Górny, Sawicki, Rac, Kasperlik - Klimiczek, Kostek, Wróbel, Hovorka, Phillips - Jass, Horzelski, Paś, Wałęga, Urbanowicz - Michałowski, Gimiński, R. Nalewajka, Jarosz, Ł. Nalewajka.

Strzały: 35 - 22 / Kary: 16 min - 20 min / Widzów: bez udziału publiczności
Sędziowali: Michał Baca, Dawid Mazur (główni) oraz Rafał Noworyta, Paweł Bajon (liniowi).

15 listopada 2020, Kraków, 18:30

Na otwarcie wyniku spotkania w Krakowie czekaliśmy do 16. minuty, w której Maciej Urbanowicz po raz pierwszy pokonał Michaela Petraska. Kapitan JKH GKS przytomnie znalazł się pod bramką "Pasów", dobijając strzał z dystansu Łukasza Nalewajki, który pocelował w poprzeczkę. Niestety, jastrzębianie nie zdołali dowieźć prowadzenia do przerwy, bowiem podczas kary dla Radosława Sawickiego stan meczu wyrównał Richard Nejezchleb.

O trzech punktach dla podopiecznych Roberta Kalabera zadecydowała udana druga odsłona, w której Petrasek skapitulował dwukrotnie. Najpierw już w 22. minucie na raty pokonał go Jirzi Klimiczek, natomiast w siedem minut później w swoim stylu (czyli ze stoickim spokojem i za sprawą nieziemskiego nadgarstka) gumę w siatce umieścił Zackary Phillips.

W trzeciej tercji "Pasy" zawzięcie dążyły do odzyskania kontaktu z naszym zespołem, ale udało im się to dopiero w 58. minucie, gdy Rudolf Rohaczek posłał do boju szóstego zawodnika z pola. Mimo pewnej nerwówki wicelider z Jastora stosunkowo spokojnie rozegrał ostatnie kilkaset sekund i tym samym kolejne zwycięstwo z rzędu stało się faktem.

Przed JKH GKS Jastrzębie jeszcze jeden mecz drugiej rundy (czyli domowe starcie z Energą Toruń), a następnie rozpoczniemy walkę w trzeciej części fazy zasadniczej.

Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie 2:3 (1:1, 0:2, 1:0)
0:1 Urbanowicz (Ł. Nalewajka, Jass) 15:33
1:1 Nejezchleb (Doherty, Jeżek) 19:02 5/4
1:2 Klimiczek (Hovorka, Wróbel) 21:13
1:3 Phillips (Sawicki, Hovorka) 28:09
2:3 Gutwald (Kapica, Tiala) 57:58 6/5

JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal - Bryk, Górny, Sawicki, Rac, Kasperlik - Kostek, Klimiczek, Wróbel, Hovorka, Phillips - Jass, Horzelski, Urbanowicz, Wałęga, Paś - Gimiński, Michałowski, R. Nalewajka, Jarosz, Ł. Nalewajka.

Strzały: 29 - 40 / Kary: 20 min - 10 min / Widzów: bez udziału publiczności.
Sędziowali: Robert Długi, Krzysztof Kozłowski (główni) oraz Marcin Młynarski, Piotr Matlakiewicz (liniowi).