zamknij

Kultura, rozrywka i edukacja

Karol Niezgoda: Nie rezygnuję z marzeń, czasem je tylko konwertuję

Author profile image 2021-12-15, Autor: Magdalena Zmysłowska

Uczy gry na perkusji, fotografuje, kręci filmy. Niedawno otrzymał nagrodę w konkursie "Talenty Miasta Jastrzębie-Zdrój 2020" w kategorii Film. O tym, czy jego pasje się nawzajem przenikają, dlaczego zszedł z muzycznej sceny oraz o tym, że w życiu warto zawsze podążać swoją ścieżką, opowiada Karol Niezgoda.

Reklama

Red.: Jakie to uczucie, znaleźć się w gronie najbardziej utalentowanych jastrzębian?

Karol Niezgoda: Po pierwsze, chcę bardzo podziękować wszystkim znajomym i nieznajomym za oddanie głosu na mój film Silence Motion, choć osobiście uważam, że powinien wygrać film Gorol. Wiesz, Praga jest dość wdzięcznym miastem do nakręcenia filmu, ale prawdziwego wyzwania podjęli się autorzy filmu o Jastrzębiu. Osobiście też wielokrotnie przymierzałem się do stworzenia produkcji o moim rodzinnym mieście, ale zawsze brakowało mi dystansu. Długo byłem pewien, że nakręcić dobry materiał o Jastrzębiu może tylko ktoś, kto w nim nie mieszka. Tymczasem jeden z autorów Gorola mieszka tutaj i udowodnił, że się da. Ale oczywiście czuję ogromną wdzięczność z powodu tego wyróżnienia, jak również cieszę się z zaufania wszystkich głosujących na mój film.

Już wiemy, że jesteś człowiekiem wielu talentów. Uczysz gry na perkusji, kręcisz filmy, robisz zdjęcia. Jesteś bardziej muzykiem czy filmowcem? Coś było najpierw, czy te pasje się przenikają?

Najpierw był incydent fotograficzny, który konkurował z muzyką gdy miałem 16 lat. Ostatecznie zamiast aparatu kupiłem walkmana i zacząłem od muzyki. Czy to dobrze? Nie wiem. Czasem zastanawiam się, jak by się to potoczyło, gdybym wtedy poszedł w – jeszcze wówczas analogową - fotografię. Po latach widzę, że obcowanie z muzyką mocno wpływa na mój sposób montowania filmów. Mam na myśli to, jak "czuję" muzykę. Fotografią - pod marką Wizja Oka Mego – zajmuję się równolegle, ale tę gałąź kieruję głównie do przedsiębiorców. Trudno mi ocenić, czy muzyka ma wpływ na fotografię, natomiast na film jak najbardziej – i tu na pewno te pasje się przenikają. W fotografii wolę warunki kontrolowane, w filmie oprócz nich wykorzystuję reportaż. To trochę inne światy, ale bez wątpienia wiele aspektów technicznych się tutaj przenika. A jeśli już wymieniasz to ważne słowo "talent"... Tak bardzo ubolewam, że wiele osób dziś marnuje swoje talenty, albo robi coś, do czego się nie nadaje. Wiem, że świat tego nie ułatwia, ale jestem dowodem na to, że przy odrobinie wiary można odnaleźć swoją drogę. Dziś jestem tu, gdzie jestem, ale przede mną jeszcze wiele wyzwań.

Skończyłeś artystyczny kierunek studiów. Czy to ukształtowało cię jako twórcę, czy jednak szedłbyś w swoją stronę niezależnie od przedmiotów na uczelni?

Nie lubiłem szkół (śmiech), ale studia muzyczne były dla mnie jedną z niewielu edukacyjnych ścieżek, podczas których czułem radość z poznawania świata muzyki. Same w sobie na pewno na mnie wpłynęły, ale słowo "ukształtowanie" odnosi się nie tylko do inspiracji z dziedzin muzyki, fotografii czy filmu. Kształtowała mnie też rodzina, rodzeństwo, przyjaciele, nieprzyjaciele, warunki społeczne i ekonomiczne. I tak, szedłbym swoją drogą niezależnie od uczelni. Taki miałem plan. I chociaż plan ten zakładał grę na perskusji i nagrywanie solowych płyt, a filmu i fotografii nie przewidziałem na mojej drodze, to i tak zawsze podążam swoją ścieżką.

Gry na perkusji nauczyłeś się sam, zafascynowany ciężkimi brzmieniami. A jak jest w przypadku realizacji filmów?

Dla jasności: gry na perkusji rzeczywiście uczyłem się sam, przez pierwsze 5 lat. Potem trafiłem na niesamowitego człowieka, który nauczył mnie zapisu nutowego i słuchania muzyki w bardziej przestrzenny sposób. To był Mirek Muzykant, człowiek orkiestra i wielki talent. Otworzył mi umysł i skierował moją uwagę na muzykę klasyczną, "lecząc mnie" przy okazji z ciężkich brzmień. To też zresztą trochę dopowiedź do poprzedniego pytania. W filmie też mam takiego mentora. Do szkoły filmowej ciężko się dostać, a czy chciałbym takie studia zrobić? Na pewno nie dla papierka, ale jako wolny sluchacz – jak najbardziej. Gry na perkusji uczyłem się, gdy internet dopiero raczkował, nie było YouTube'a ani Facebooka. Dziś łatwiej rozwijać się samodzielnie, ale wirtualny samouczek nie powie ci, co robisz źle. Pod tym względem jestem tradycjonalistą i wolę, żeby ktoś monitorował moje postępy. Ale krytykami są też często klienci, od nich też wiele się nauczyłem.

Zrezygnowałeś z kariery muzycznej, bo paraliżował cię stres przed publicznymi występami. Nie miałeś wrażenia, że odpuszczasz realizację największego marzenia?

Z samej muzyki nie do końca zrezygnowałem, bo przecież wciąż jeszcze uczę gry na perkusji, mam nawet plany co do rozwoju tej gałęzi, ale na razie nie chcę zapeszać. Natomiast rzeczywiście wycofałem się ze sceny muzycznej. Mimo wszystko nie nazwałbym tego rezygnacją ze marzenia, powiedziałbym raczej, że płynnie to marzenie przekonwertowałem. W filmie i fotografii jestem trochę bardziej w cieniu, ta praca wymaga ode mnie sporej pokory, ale to mi odpowiada. Natomiast scena mocno pompuje ego i czułem, że to nie jest dla mnie zdrowe. Przeszkadzała mi nie tylko trema, o której wspomniałaś. Oprócz tego to zajęcie nie przynosiło odpowiednich dochodów, co jest ważne, jeśli chce się zarabiać na pasji, a nie zajmować się nią po godzinach.

A talent lepiej wykorzystywać w pracy czy po pracy?

Warto najpierw dobrze zastanowić się: w czym jestem dobry, co lubię. Wielu ludziom wydaje się, że coś lubią robić, a tak wcale nie jest. Nie chcę przez to powiedzieć, że jeśli pracujesz jako sprzątaczka to jest to złe, bo to też można lubić. Mam nawet znajomego perkusistę, który kiedyś planował założenie biznesu zajmującego się sprzątaniem mieszkań. Ostatnie lata dają sporo możliwości do realizacji pasji, jakie będą kolejne? Tego nie wiem, ale warto o tym pomyśleć i żyć świadomie, w zgodzie ze sobą.

Wracając do tej tremy... Jakim jesteś człowiekiem? Jakie cechy twojego charakteru ułatwiają ci życie jako artyście, a jakie je utrudniają?

Wiesz, mam sporo cech, które ułatwiają mi życie, a jednocześnie - skumulowane lub odwrócone - utrudniają. A zatem: życie ułatwia mi wrażliwość a utrudnia – nadwrażliwość. Skrupulatność pomaga, ale perfekcjonizm już nie. Pokora pozwala przetrwać, natomiast pycha i niecierpliwość zabijają spokój ducha. Jeśli miałbym ci powiedzieć, czego w ciągu ostatnich 10 lat się nauczyłem, to jest to wdzięczność. Codziennie, nawet po najcięższym dniu, znajduję całą listę rzeczy, za które dziękuję Bogu. Ta lista przynosi spokój, który daje siłę do dalszych działań, na przekór trudom i porażkom.

Co byś robił, gdybyś nie robił ani muzyki, ani filmów?

Tego nie wiem i nie chcę spekulować. Pewnie realizowałbym inne pasje, na które z racji tego co robię, brakuje mi czasu, np. lotnictwo.

Zbliża się powoli koniec roku... a jakie są zawodowe plany Karola Niezgody na najbliższy rok?

Jeśli chodzi o muzykę, na pewno chcę bardziej rozwinąć dział edukacji perkusyjnej, który z braku czasu trochę zaniedbałem. Filmowo marzy mi się jakaś produkcja fabularna. W zeszłym roku miałem okazję pracować przy produkcji filmu Istny cymes, realizowanego dla Muzeum Sztuki Ludowej w Kolbuszowej. Ponadto chciałbym tworzyć filmy niosące pozytywny przekaz, bo to potrzebne w dobie wszechobecnej przemocy. Ostatnie i najważniejsze wyzwanie to ciągłe wzmacnianie relacji z Bogiem. Potem jest cała reszta.

Co mógłbyś poradzić młodym ludziom, którzy chcą się realizować muzycznie albo w inny sposób, związany ze sztuką?

Przede wszystkim powiem coś bardzo szczerego, ale też w dzisiejszym świecie niemodnego. Oprócz ewentualnych korzyści finansowych potrzebujemy czegoś więcej, tym czymś jest poczucie sensu. Ja swój znalazłem w miłości do Boga. Świat dziś próbuje nam wmówić, że Boga nie ma albo że Bóg jest zły. Osobiście od ponad dekady odkrywam, że jest inaczej i to daje mi siłę. Gdy odrzuciłem wiarę, to wegetowałem i narzekałem. Gdy na nowo zaufałem, odnalazłem wdzięczność, pokorę i cierpliwość. Wszystko, co w moim przypadku można nazwać sukcesem, wiąże się z tą relacją, bo nie chodzi o sukces sam w sobie, ale o miłość. Rok temu pandemia naraziła moją firmę na ogromne straty i gdyby nie wiara, nie wiem, skąd czerpałbym siły na przetrwanie.

Dodatkowo zachęcam do wyczyszczenia swojego umysłu ze śmieci, media społecznościowe kradną nam mnóstwo chwil, które nawet w internecie można spędzić tak, żeby coś wartościowego wnieść w swoje życie. Warto selekcjonować dostępne informacje i bodźce, a zaoszczędzoną energię przekuwać w twócze działanie. Osobiście cały czas nad tym pracuję, ale już widzę pozytywne efekty w niemal każdej sferze. Nasz bufor emocjonalny ma swoje granice, szkoda spokoju wewnętrznego i miejsca w pamięci na zagracanie jej negatywnymi sensacyjkami.

Oceń publikację: + 1 + 11 - 1 - 13

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~seboc 2021-12-15
    15:42:08

    3 4

    "Boga nie ma albo że Bóg jest zły"

    Najlepszy Bog byl np. dla zony pana Morawieckiego.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy wprowadzenie programu 800+ zamiast 500+ jest dobrym pomysłem?






Oddanych głosów: 627