Ostateczna decyzja została podjęta. Jastrzębie znów jest członkiem MZK

Radni oraz przybyli na sesję goście wyraźnie podzielili się na dwa obozy. Jedni z nich przekonywali, że MZK jest przestarzałym tworem, gdzie nie ma najmniejszych szans na zmiany. Organizacją, która nie dba o swoich pracowników zatrudnionych w PKM, gdzie kierowcy od lat pracują za 1900 złotych miesięcznie. – To panowie z MZK doprowadzili do tej sytuacji, bo od lat działali na szkodę PKM. Pracownicy są już tak zdesperowani, że po prostu nie chcą tam pracować. Za tak niską stawkę kierowcy nie są w stanie utrzymać swoich rodzin – grzmiała Danuta Jemioło z Solidarności.

Roman Foksowicz (PO) zauważył, że mimo trudnej sytuacji w dalszym ciągu zarząd MZK nie zaproponował żadnych nowych rozwiązań. – Niestety nie usłyszeliśmy deklaracji przewodniczącego o chęci ponownego przeliczenia stawek, czy zmiany statusu. Cały czas gryziecie rękę, która daje wam pieniądze – mówił.

Z kolei pozostali przekonywali, że Jastrzębie powinno wrócić do MZK, bo komunikacja będzie dobrze zorganizowana, a pracownicy PKM będą mieli zapewnioną pracę na kolejne lata. – Pani prezydent nie przedstawiła nam żadnych konkretów dotyczących komunikacji po 1 stycznia. Może z Księżyca sprowadzi nam te autobusy? Chcąc organizować ją najtańszym kosztem możemy być pewni, że po jastrzębskich ulicach będą jeździć stare ikarusy z Ukrainy, których nikt już nie chce – prorokował radny Andrzej Matusiak (PiS).

Damian Gałuszka (WS) stwierdził, że dla dobra wszystkich strony po prostu muszą się porozumieć. – Jedni ustąpią tu, drudzy tam i dojdziemy do konsensusu. Ale widzę, że wy z MZK też coś kombinujecie. Żal pracowników zatrudnionych w jednej i drugiej firmie, więc bardzo was proszę, żebyście też się ugięli – apelował.

Głos zabrał Jan Huzarewicz, szef związków zawodowych w PKM. Powiedział, że pracownicy są mocno zdezorientowani i sami nie wiedzą, co będzie dla nich najlepsze. – Obojętnie jaka decyzja zapadnie, to i tak będziemy się bać. Dzięki umowie z Warbusem jeszcze jakoś się trzymamy, ale za najniższą cenę dla Jastrzębia nie będziemy w stanie jeździć. Z drugiej strony MZK nigdy nie płaciło nam godziwej stawki. Jedno i drugie rozwiązanie jest dla nas złe. Powrót do MZK na tych samych zasadach to kiepski pomysł. Ale organizacja komunikacji przez Jastrzębie jest dla nas niepewna – mówił.- Możemy zagwarantować, że pracownicy PKM w dalszym ciągu będą mieli pracę i mogą też liczyć na podwyżki – dodał przedstawiciel firmy Warbus.

Przewodniczący MZK Daniel Wawrzyczek zaznaczył, że jeśli Jastrzębie-Zdrój i pozostałe gminy nie wrócą, to za kilka dni trzeba będzie wnieść wniosek o rozwiązanie MZK. Natomiast jeszcze w tym roku zostaną zlikwidowane niektóre połączenia – przede wszystkim E-3 do Rybnika, która jest nieopłacalna.

Prezydent Anna Hetman kilkakrotnie wywołana do odpowiedzi w końcu zabrała głos w sprawie komunikacji po 1 stycznia. Powiedziała, że ma opierać się na liniach obsługiwanych przez MZK. Przyznała też, że choć miasto w pierwszej kolejności myśli o pracownikach PKM, to musi działać zgodnie z prawem i wybrać najkorzystniejszą ofertę.

- W czerwcu rozmawialiśmy z ekspertami zajmującymi się transportem i przygotowywaliśmy się do komunikacji. Jednak rozmowy zostały odłożone w chwili, gdy pojawiły się pierwsze głosy i uchwały o powrocie do MZK. Sama mam mieszane uczucia, bo szkoda unijnego projektu, a wiemy, że bez MZK nie będzie realizowany – mówiła prezydent.

Ostatecznie podczas głosowania radni zdecydowali, że Jastrzębie-Zdrój znów będzie członkiem MZK. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w ślad za Jastrzębiem, swoje uchwały o wystąpieniu ze struktur Związku mają znieść pozostałe gminy.