Pełnomocnik Warbusa zabiera głos w sprawie protestu kierowców

Eugeniusz Szymonik, pełnomocnik zarządu firmy Warbus twierdzi, że zaistniała sytuacja jest zaskakująca. Nikt nie wystosował żądań na piśmie, a o proteście kierowców dowiedział się z lokalnych mediów. - Nagle na zwolnienia lekarskie udało się siedmiu kierowców, dwie osoby są na urlopach, co spowodowało poważne zakłócenia i wypadanie części kursów – mówi.

Tłumaczy, że kwota 75 zł netto (tyle, ile miesięcznie powinni otrzymywać kierowcy ze sprzedaży biletów) jest składową premii wypłacanej kierowcom. - Aby sytuację uspokoić zadeklarowaliśmy natychmiastową wypłatę dodatkowych 75 zł każdemu kierowcy z wyrównaniem za poprzednie trzy miesiące, a więc jednorazowo 225 zł netto. Pieniądze te wypłacane będą także w kolejnych miesiącach. Zrezygnowaliśmy z przelewów bankowych, by pracownicy nie czekali kilka dni na pieniądze i postanowiliśmy zapłacić natychmiast – wyjaśnia Szymonik. – Jednak napotkaliśmy opór ze strony związków i pracowników – dodaje.

Jednocześnie wyjaśnia, że sprzedaż biletów przez kierowców jest ich obowiązkiem wynikającym z umowy o pracę. - Jeśli w dalszym ciągu taka sytuacja będzie miała miejsce, będziemy zmuszeni pożegnać się z częścią załogi i skorzystać z kierowców, którzy pracują w naszych innych oddziałach. Na razie nie zdecydowaliśmy się na tak drastyczne postępowanie licząc na dobrą wolę załogi. Mam nadzieję, że jutro sprzedaż biletów przebiegać będzie bez zakłóceń – powiedział pełnomocnik.

Firma Warbus deklaruje, że od sierpnia kierowcy mogą liczyć na podwyżki. Obecnie minimalna realna stawka netto wynosi 12 zł, a od sierpnia będzie to 13 zł netto.

>> Czytaj także: Kierowcy z Warbusa nie sprzedają biletów. Czy pasażerowie muszą liczyć się z karami? <<