Postapokaliptyczne Jastrzębie posłużyło jako sceneria do klipu

Budynek Łaźni Moszczenica w obecnym kształcie przechodzi do historii. W jego miejscu powstanie Instytut Dziedzictwa i Dialogu >>Pokopalniana infrastruktura Moszczenicy zmieni się w przeciągu dwunastu miesięcy - zapowiada jastrzębski magistrat. Jak?<<

Nim jednak zaczęły się prace budowlane, które zrujnowany budynek przemienią w nowoczesną instytucję kultury, zabrzmiała w nim muzyka. Na zaimprowizowanej scenie, w samym środku opuszczonego pomieszczenia zagrali razem jastrzębski gitarzysta, Przemysław Strączek, i pochodząca z Tajwanu Chiao-Hua Chang (matoquin). 

– Dla tego teledysku szukałem postindustrialnej scenerii. To miejsce niezwykle interesujące, może nawet trochę mistyczne. Dźwięk naturalnie się tam rozprzestrzenia, był jakby trochę rozproszony – tłumaczy Przemysław Strączek.

– Zawsze chciałam zagrać w podobnej przestrzeni. Kiedy Przemek powiedział mi o tym pomyśle i pokazał mi zdjęcia zrobione wewnątrz budynku, pomyślałam: „To jest właśnie to, czego chciałam!” –  dodaje Chiao-Hua Chang.

Nagranie kilkuminutowego teledysku trwało pięć godzin. Co ważne, równocześnie z obrazem, rejestrowany był dźwięk.

- To bardzo komplikuje sprawę, gdy chce się zorganizować takie nagranie. Mogliśmy to zrobić znacznie prościej, chociażby wynajmując studio. Realizując ten pomysł, musieliśmy dać z siebie nieco więcej: uwzględnić chociażby to, że trzeba będzie zagrać kilkukrotnie, że w budynku, podczas nagrań, będzie naprawdę zimno... Dla każdego z ekipy było to wyzwanie. Ale... gdy tylko tam weszłam poczułam zupełnie inną energię. To było fantastyczne doświadczenie. Niespodziewanie dla samej siebie, chciałam wydobywać dźwięki, poczułam się wolna, poczułam się sobą – opowiada Chiao-Hua Chang.

Nagranie teledysku to symboliczne zamknięcie pewnego okresu w funkcjonowaniu tego budynku i otwarcie go na nową rolę.