Radni zamierzają anulować uchwałę o wystąpieniu z MZK

Przypomnijmy, w minionym tygodniu odbyła się sesja nadzwyczajna podczas której radni, władze miasta, zarząd MZK i PKM omawiali sprawę związaną z komunikacją na terenie związku. Bowiem nie tylko Jastrzębie podjęło uchwałę o wystąpieniu z MZK, ale również siedem innych gmin. Problemem okazała się sytuacja firmy PKM, która po rozwiązaniu związku przestałaby istnieć. Gminy stanęły też przed widmem zwrotu dotacji otrzymanej m.in. na e-bilet.

Podczas sesji radny Tadeusz Sławik zasygnalizował, że całą sprawę należy przeanalizować jeszcze raz, bo wystąpienie Jastrzębia z MZK oznacza prawdziwą rewolucję, a tak naprawdę nikt nie wie jak sprawa komunikacji ma wyglądać po 1 stycznia. Zwolennikiem odcięcia się od związku są radni PO oraz władze miasta, którym nie podoba się m.in. to, że MZK od wielu funkcjonuje w taki sam sposób, Jastrzębie dopłaca najwięcej do komunikacji i jak reszta gmin ma tylko jeden głos.

Dwa dni po sesji odbyła się konferencja prasowa zwołana przez zarząd MZK. Szef Biura MZK Benedykt Lanuszny, przewodniczący związku Daniel Wawrzyczek (zastępca prezydenta Żor) oraz Franciszek Dziendziel (wójt Pawłowic) odpowiedzieli na zarzuty włodarzy Jastrzębia.

Okazuje się, że na terenie Jastrzębia związek wykonuje 2,7 mln wozokilometrów rocznie (dla porównania na terenie Żor 350 tys. km). Nasze miasto obsługują 33 linie komunikacji miejskiej. Z tego 20 to linie lokalne, a pozostałe międzygminne.

- Owszem Jastrzębie daje największą dotację, czyli ponad 12 mln złotych rocznie, ale jest też największym konsumentem spośród gmin członkowskich. Warto zauważyć, że dotacja nie jest zapłatą za komunikację. Gro tej wartości to rekompensata za przejazdy ulgowe pasażerów posiadających różne ulgi, a mamy takich na terenie samego związku 70 procent – zaznaczył Benedykt Lanuszny.

Jeśli Jastrzębie-Zdrój nie będzie członkiem MZK, a będzie chciało zorganizować komunikację międzygminną w oparciu o związek, to będzie płaciło znacznie więcej za wozokilometr. – Cena za wozokilometr dla członka MZK to 4,45 zł, a dla pozostałych to już 5,70 zł. Jastrzębianie oczekują, że autobusy będą jeździć nie tylko między głównymi ulicami, ale również na obrzeżach – wyjaśnia Franciszek Dziendziel.

Daniel Wawrzyczek odniósł wrażenie, że władze Jastrzębia nie mają jeszcze konkretnej wizji komunikacji po 1 stycznia 2016 roku. – Wszystko zależy od miasta Jastrzębie. Uważam, że jeśli tamtejsi radni uchylą swoją uchwałę, to pozostałe gminy zrobią to samo – mówi. – Byłem na sesji w Jastrzębiu i jestem zaskoczonym zupełnym brakiem przygotowania do własnej komunikacji. Przypomnę, że wprowadzenie bezpilotowej komunikacji w Żorach zajęło 1,5 roku – dodał.  

O tym jak będzie przekonamy się już jutro. Przypomnijmy, koalicja PiS – Wspólnota Samorządowa dysponuje większą liczbą głosów w radzie miasta.