zamknij

Wiadomości

To myślą wierni o Kościele. Czy ten raport skłoni duchowieństwo do przemyśleń?

2022-08-29, Autor: bf

Kościół jest smutny, nie tworzy wspólnoty, a księża nie słuchają wiernych. Brakuje też troski o osoby, które czują się wykluczone – to tylko nieliczne wnioski, jakie płyną z lektury opublikowanej w czwartek ogólnopolskiej syntezy podsumowującej diecezjalną fazę synodu o synodalności.

Reklama

Papież poprosił o dialog. Wielu księży niechętnych

Papież Franciszek ogłosił XVI Synod Powszechny, by wsłuchać się w to, „co Duch Święty mówi do Kościoła”. W tym celu XVI Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, który miał przeprowadzić konsultacje na poziomie diecezji. Temat? Kondycja Kościoła w Polsce. Wczoraj (25 sierpnia) Konferencja Episkopatu Polski zaprezentowała raport opracowany przez prof. Kaję Kazimierską, prof. Marcina Jewdokimowa, ks. dra Wojciecha Sadłonia i Luizę Organek. Jak dowiadujemy się z dokumentu, w konsultacjach synodalnych wzięli udział głównie wierni zaangażowani w życie parafii, członkowie wspólnot, osoby praktykujące, a wcześniej nieangażujące się w swoich parafiach. Spotkania zorganizowało od 30 do 65 procent parafii (w zależności od diecezji). W sumie w konsultacjach wzięło udział ponad 100 tys. osób, choć do konsultacji (wg raportu) zostali zaproszeni wszyscy, nawet niekatolicy.

Jak zauważają na wstępie autorzy raportu, konsultacje wywołały różne reakcje i postawy:

- entuzjazm i wdzięczności za stworzenie przestrzeni i danie możliwości zabierania głosu w Kościele, zwłaszcza przez świeckich;

- lęk, dystans i nieufność przed wejściem na drogę synodalną kojarzoną np. z tzw. drogą niemiecką (m.in. propozycje zmian doktrynalnych) oraz rozbudzeniem roszczeniowości wobec Kościoła;

- obawy i niedowierzanie, czy jako zwykli chrześcijanie mamy coś do powiedzenia papieżowi i czy głos wiernych świeckich będzie w ogóle usłyszany;

- zauważalny braku zainteresowania wśród wielu księży, świeckich, a nawet wśród prężnie działających wspólnot, których członkowie nie odczuwali potrzeby osobistego włączenia się w synod lub tylko delegowali do udziału w nim swoich przedstawicieli.

Postawy wobec synodu rzutowały na jego wyraźną kontestację lub co najmniej niedostrzeganie jego znaczenia. Należy podkreślić, że w proces synodalny nie włączyła się zarówno większość wiernych świeckich, jak i też duża liczba księży, którzy nie brali „udziału w spotkaniach synodalnych prezbiterium dekanalnego, ignorowali zaproszenia do organizowania spotkań synodalnych w swoich parafiach czy też jednostronnie zdominowali spotkania, ukierunkowując je tak, że nie było możliwości swobodnego wyrażania własnych poglądów czy uwag” – czytamy w raporcie.

Nie pomogło nawet przymuszanie – mające miejsce w niektórych diecezjach – do zorganizowania parafialnego zespołu synodalnego. Autorzy zwracają uwagę, że nie należy uogólniać tego wniosku na wszystkich księży w Polsce, niemniej jednak dotyka on istotnego problemu zaangażowania w synod.

Syntezy pokazują, że entuzjazm był i jest bardziej po stronie zaangażowanych osób świeckich. Synod angażował bardziej świeckich niż księży także dlatego, że właśnie ci pierwsi uzyskali dzięki niemu możliwość wypowiedzenia się i bycia wysłuchanym. Jak wyraził to jeden z uczestników: „Spotkanie synodalne było dla mnie pierwszym doświadczeniem w życiu, gdzie mogłem się wypowiedzieć i czułem się słuchanym”. Z drugiej strony „parafialne i wspólnotowe zespoły synodalne wyrażały obawy o zlekceważenie wniosków z prac synodalnych, w wielu bowiem ocenach i konstatacjach synod nadal pozostaje na obrzeżach parafii i wspólnot kościelnych – czytamy.

Niemniej były osoby, które postanowiły powiedzieć, co im „leży” na sercu. Jakie są wnioski?

Dla młodych Kościół jest smutny

W rozdziale „Towarzyszenie” autorzy raportu skupili się o byciu Kościoła w życiu człowieka. Tu wyłania się pierwszy jego obraz. Z zebranych informacji wynika, że dla wielu młodych ludzi „Kościół jest smutny”.

Młodzież „nie czuje się zachęcona do uczestniczenia w życiu Kościoła”, do przyjmowania sakramentów (szczególnie bierzmowania), do których przygotowanie w opinii młodych jest źle prowadzone. „W ten sposób się nie uczestniczy, tylko «zalicza»”; „Nikt nigdy nie pokazał mi, że Kościół jest fajny, tylko wciąż mnie do wszystkiego zmuszano”; „Nie może być tak w Kościele, że kto ma szczęście, ten w nim zostaje” – relacjonują wypowiedzi uczestników.

Młodzi ludzie nie ukrywają też, że z praktyk religijnych rezygnują, bo nie mają czasu.

Wątpią także w zasadność sakramentu pokuty. Pytają: „Dlaczego mam się spowiadać komuś, kto też grzeszy?”. Od księży oczekują autentyczności, potrzebują ich nie jako „przyjaciół”, ale kierowników i ojców duchownych. „Musimy (my – dorośli i my – księża) wysłuchać tego, co zapytani przez nas młodzi odpowiedzieli na nasze pytania, bo z udzielonych przez nich odpowiedzi wynika, że gorliwość o Kościół pożera ich często znacznie bardziej niż nas”. Młodzież niejednokrotnie otwarcie woła o większe zainteresowanie się nią w projektowaniu życia wspólnotowego, o uwzględnienie jej wrażliwości i mentalności – dowiadujemy się z dokumentu.

Czytaj kolejne strony:

Ludzie czują się wykluczeni

Autorzy raportu zauważają, że znacznie rzadziej spotykamy się we wspólnym działaniu, akcjach ewangelizacyjnych. Pojawiała się wątpliwość, czy rzeczywiście w parafii tworzone są wspólnoty. Ten brak więzi wynika z braku zaangażowania księży (w tym proboszcza), parafian, hermetycznych wspólnot i ruchów. Aby żyć we wspólnocie, trzeba najpierw dostrzec innych, poznać ich potrzeby, poglądy, talenty oraz być gotowym im pomóc w sposób skuteczny i z poszanowaniem ludzkiej godności.

W takim kontekście wskazywano szczególnie na osoby poszukujące doświadczenia wiary, skrzywdzone przez duchownych i przez ich antyświadectwo, osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, osoby z kręgu LGBT+, ludzi uwikłanych w nałogi oraz uchodźców. Poczucie oddalenia na wspólnej drodze wyrażają również ludzie reprezentujący nurt tradycjonalistyczny. Wykluczone czują się niekiedy także osoby z niepełnosprawnościami, mające trudności z mobilnością i niemogące przez to uczestniczyć w pełni w życiu wspólnoty Kościoła. Brakuje również w parafii łączności między pokoleniami. Poza wspólnotą znajdują się ludzie kierujący się fałszywym i stereotypowym obrazem Kościoła i katolików, a także niepraktykujący, dla których trwanie na peryferiach jest wygodne i jest ich osobistym wyborem. Te grupy i środowiska budzą wyraźnie naszą troskę. Pojawia się więc pytanie, czy duszpasterze i zaangażowani wierni świeccy nie rezygnują zbyt szybko z zabiegania o osoby mające trudności w wierze i przeżywające kryzysy?

Księża nie słuchają wiernych, wierni księży

Kolejny rozdział raportu dotyczy słuchania. Uczestnicy synodu wskazali bowiem, że problem ze słuchaniem widać też w Kościele. Oto wypowiedzi uczestników:

- „Nie ma w Kościele słuchania. Zwierzchnicy Kościoła nie słuchają wiernych. Realizują tylko swoje zadania i wyznaczone cele [...] ”.

- „W mojej parafii przeprowadziłem eksperyment. Zorganizowałem spotkanie z osobami świeckimi. W małych grupach księża słuchali wypowiedzi świeckich, ale sami nie mogli zabierać głosu. Po spotkaniu wikariusze podkreślali, jak było im ciężko nie odzywać się. Pokazuje to, że ksiądz, który nastawiony jest na 

pełnienie roli pasterza i nauczyciela, często nie jest gotowy do pełnego wysłuchania opinii innych”.

Trudno jest też słuchać siebie nawzajem w sytuacji skrajnie odmiennego spojrzenia na Kościół. Niesłuchanie prowadzi do niezrozumienia, wykluczania, marginalizowania. W dalszej konsekwencji skutkuje to zamknięciem, uproszczeniami, brakiem zaufania i lękiem, które niszczą wspólnotę. Gdy księża nie chcą słuchać, znajdując wymówkę na przykład w dużej liczbie zajęć, albo gdy pytania pozostają bez odpowiedzi, rodzi się w sercu wiernych świeckich poczucie smutku i obcości. Bez słuchania, odpowiedzi na trudności wiernych są wyrwane z kontekstu i nie dotyczą istoty przeżywanych przez nich problemów, stając się pustym moralizatorstwem. Świeccy mają odczucie, że ucieczka od szczerego słuchania wynika z lęku przed koniecznością duszpasterskiego zaangażowania. Podobne odczucie narasta wówczas, gdy na rozmowę i wysłuchanie wiernych nie mają czasu biskupi – czytamy.

Autorzy zaznaczają też, że nie jest również słuchaniem zbieranie danych (kartoteka na kolędzie, wywiad w kancelarii), które postrzegane jest przez część osób jako zbyt głębokie ingerowanie w ich osobiste sprawy czy wręcz inwigilacja.

Czytaj kolejne strony:

Co wiernych boli w Kościele?

Wierni skupiali się przede wszystkim na wyartykułowaniu tego, co ich boli we wspólnocie Kościoła na poziomie ogólnym i lokalnym, czyli głównie w parafii. Uczestnicy mówili więc dużo o „ranach Kościoła”.

Uczestnicy spotkań synodalnych dzielili się obrazem Kościoła zranionego, dotkniętego skandalami i ludzką biedą, którego grzeszna strona związana ze słabością człowieka często powoduje zgorszenie i cierpienie. To Kościół często bezradny, dotknięty szokiem zmian, który niejednokrotnie powoduje frustrację wiernych, przypominając bardziej źle zarządzaną instytucję niż wspólnotę prowadzoną przez wyrazistych pasterzy – czytamy.

Przedstawiano obrazy Kościoła ilustrujące jego instytucjonalny, a nie wspólnotowy charakter:

- „pojazd wymagający gruntownej naprawy”,

- „stary, zalękniony i zmęczony”,

- „konkubina państwa”,

- „instytucja bez serdeczności”,

- „organizacja o rzekomo religijnym charakterze”,

- „coś dla starszych pokoleń”.

Wyrażano przekonanie, że „Kościół jest oderwany od życia, nudny, zbyt mało mówi się o wątpliwościach i o tym, co wiara oznacza dla nas”. Wskazywano, że dominują w nim „puste słowa, życie i słowa nie idą w parze”, a „trudne sprawy w Kościele (nadużywanie władzy, skandale seksualne) utrudniają odnalezienie się we wspólnocie”.

Dostało się też samym księżom.

W konsultacjach oraz syntezach bardzo wyraźnie słychać było ostrą krytykę księży, wynikającą przede wszystkim z własnych doświadczeń parafialnych. Duszpasterza postrzegamy jako osobę nieobecną i niezaangażowaną, a z drugiej strony mamy świadomość, że bardzo go potrzebujemy i poszukujemy przewodników na drogach naszej wiary. Nasz stosunek do księży wyraźnie ujawnia napięcie między oczekiwaniami i pragnieniami z jednej strony a przykrymi realiami z drugiej.

Wierni wskazali, że u księży cenią:

- świadomość powołania,

- głęboką wiarę,

- prawdziwą pobożność,

- życie według zasad,

- dbałość o kult i nauczanie, troskę o człowieka,

- miłość do Kościoła,

- apolityczność przy jednoczesnym zaangażowaniu w sprawy społeczne,

- bezinteresowność,

- autentyczność i świadectwo.

Jednocześnie wierni świeccy dostrzegają u kapłanów brak wiary i autentycznej pobożności, materializm, łamanie zasad moralnych, brak wrażliwości na potrzeby ludzi, niską jakość stosunków ze społecznością parafialną i lokalną, błędną wizję antropologiczną, ujawniającą się w skrajnie negatywnym rozumieniu człowieka, wreszcie brak budowania relacji między sobą i zaniedbywanie własnej formacji.

Takie spojrzenie na księży ujawnia głęboki kontrast między „kapłanem prawdziwie zaangażowanym” a „kapłanem oddelegowanym”. Razi „fenomen niewiary księży”, którzy „zgubili Boga” lub niekiedy pokazują, że Kościół to „gigantyczny biznes, finansowe konsorcjum”, co przekłada się na poczucie „jeszcze nie fizycznego, ale już duchowego braku kapłanów”. W konsultacjach synodalnych podkreślano głęboko zakorzeniony i rozpowszechniony klerykalizm, za który odpowiedzialni są nie tylko prezbiterzy, ale i świeccy wzmacniający takie postawy wśród księży.

Głos krytyki przekładał się na formułowanie konkretnych postulatów duszpasterskich. Wśród nich powszechnie wymieniano potrzebę głoszenia katechez dla dorosłych, rozwoju duszpasterstwa odpowiadającego na autentyczne potrzeby wiernych, wzmocnienia (lub zbudowania od początku) duszpasterstwa dzieci, młodzieży, rodzin oraz ludzi starszych, jako niewykorzystanego potencjału w życiu parafii, objęcia troską duszpasterską osób, które pozostają w różnym stopniu na peryferiach Kościoła (zwłaszcza żyjących w związkach niesakramentalnych, osób z niepełnosprawnościami oraz – rzadziej – LGBT+). Postulaty te sprowadzają się w dużym stopniu do umiejętności odczytania potrzeb duchowych parafian.

Synod ujawnił też kolejne napięcie – brakuje Kościoła dla każdego, stojącego za osobami słabszymi, skrzywdzonymi, dyskryminowanymi. Zamiast tego zamyka się na odmienność poglądów społecznych i politycznych.

Czytaj kolejne strony:

Język kościoła oderwany od rzeczywistości

Autorzy raportu wskazują też na to, w jaki sposób przemawia duchowieństwo do wiernych. Problem tkwi w samym języku.

Postrzegamy go jako hermetyczny, skupiony na sobie i oderwany od rzeczywistości. Język, w jakim przekazuje się młodym treści wiary podczas lekcji religii oraz kazań, cechuje często anachroniczność, sztuczność, a w efekcie mała komunikatywność. Wśród wielu młodych bywa on obiektem kpin. „Język listów pasterskich biskupów i episkopatu jest niezrozumiały, za dużo jest w nich pouczeń i teorii, za mało dzielenia się wiarą”; „Księża i biskupi nie są zasłuchani w potrzeby słuchaczy”.

Powołali się na taki opis jednego z uczestników synodu:

„Kościół jest jak mieszkanie z osobnymi pokojami, które nie łączą się ze sobą nawet ścianami. W każdym z pokojów zgromadzone są różne grupy: młodzież, osoby niewierzące, księża, parafianie, biskup. Teoretycznie są razem, ale tak naprawdę – osobno. Pomiędzy nimi znajduje się zimny korytarz, na który nikt nie chce wyjść, bo boi się utraty ciepła swojego pokoju. W zimnym korytarzu również przebywają ludzie. Ponieważ nie mogą wejść do żadnego pokoju, zaczynają wychodzić z mieszkania. Tym, co sprawia, że mieszkanie tak wygląda, jest brak chęci zrozumienia innych. W mieszkaniu tym potrzebny jest remont. Remont polega na budowaniu dróg, które prowadzą do Chrystusa. Mogą go przeprowadzić tylko osoby, które zauważają obecną sytuację”.

W kazaniach nie ma miejsca na Dobrą Nowinę

W trakcie synodu wybrzmiał również problem niskiego poziomu głoszonych homilii. Podnoszono kwestię nieumiejętnego prezentowania katolickiej nauki społecznej, przez co wiele osób podejmowanie tej tematyki odbiera jako głoszenie kazań politycznych, niekiedy wręcz z personalnymi odniesieniami.

Zniechęca również moralizatorski ton homilii, w których nie ma miejsca na Dobrą Nowinę i kerygmat. Księża w wielu przypadkach są nieprzygotowani do głoszenia słowa Bożego. W kazaniach często brakuje nie tylko głębokiego wyjaśnienia czytanego Słowa oraz prawd wiary, ale też jakiegokolwiek odniesienia do Biblii. Celebransi nierzadko czytają cudze teksty, ściągnięte z internetu, głoszą zbyt krótkie lub zbyt długie i zawiłe kazania lub homilie, lekceważąc lub nawet obrażając w ten sposób słuchaczy – czytamy.

Tymczasem wierni bardzo cenią te miejsca, gdzie w czasie Mszy Świętej codziennie jest głoszona krótka homilia, w której wyjaśnia się czytane słowo Boże. Podkreślano potrzebę głoszenia krótkich homilii w dni powszednie, „codzienne, chociaż trzyminutowe rozważanie słowa Bożego”. Wierni zwracali też uwagę na niezrozumienie znaków liturgicznych. Dlatego postulują wprowadzanie komentarzy oraz katechez liturgicznych.

 

Biskup jak urzędnik

Raport zawiera oczekiwania wiernych co do biskupów, by „byli bliżej zwykłych ludzi, by móc porozmawiać, gdyż w obecnej formie dostęp do biskupa mają tylko wybrani”. Tego kontaktu jednak brakuje.

Narzekamy, że biskup „w czasie wizytacji kanonicznej ogranicza się do formalnego spotkania z radą duszpasterską i wąską reprezentacją grup parafialnych, prawie zawsze pod okiem proboszcza”. W wypowiedziach uczestników spotkań, zarówno osób duchownych, jak i świeckich, pojawił się obraz zdystansowanego biskupa – urzędnika, niezainteresowanego sprawami parafii, „oderwanego od rzeczywistości” oraz problemów, którymi żyją wierni i parafialne wspólnoty.

Brakuje również kontaktu pomiędzy kurią a księżmi w parafiach. Wierni widzą „niski poziom wzajemnego zaufania, słaby przepływ informacji między kurią a parafiami oraz brak dialogu między biskupem a prezbiterami i osobami świeckimi”. Gorszy ich to, że „niejednokrotnie księża nie respektują decyzji biskupa”.

Duchowni oraz struktury kościelne kierują się często logiką „odgórnego planowania”. Sprawy życia duchowego określane są i sugerowane przez naczelne jednostki, programy diecezjalne. Proboszczowie najczęściej akceptują to, podejmując wyznaczone, zaplanowane i gotowe działania, zwalniając się tym samym z inwencji. Prowadzi to czasem do sytuacji, w których działania te nie przystają do konkretnej, lokalnej rzeczywistości lub nie są w stanie wzbudzić zamierzonych «z góry» efektów. „W Kościele dominuje anachroniczny model komunikacji w jedną stronę”, a my domagamy się „kultur[y] informacji zwrotnej” – relacjonują autorzy raportu.

Jak zauważają, synod wydobył na światło dzienne oczekiwanie zmian w Kościele – dotyczących sposobu jego funkcjonowania, nie zaś doktryny, czy struktury. Są one konieczne, jeżeli chce realizować swoją misję we współczesnym świecie.

Potrzeba ta nie wiąże się tylko z instytucją Kościoła, ale obejmuje nas wszystkich – zarówno świeckich, jak i duchownych. Wszyscy mamy tu wiele do zrobienia. Przede wszystkim powinniśmy bardziej zatroszczyć się o osobiste nawrócenie. Potrzebujemy uczyć się wspólnego wędrowania, aby odnowić wspólnotę Kościoła – zaznaczają.

Pełny raport przeczytacie na stronie Konferencji Episkopatu Polski.

Zgadzacie się z postawionymi spostrzeżeniami?

Oceń publikację: + 1 + 4 - 1 - 5

Materiał oryginalny: https://www.rybnik.com.pl/wiadomosci,to-mysla-wierni-o-kosciele-czy-ten-raport-skloni-duchowienstwo-do-przemyslen,wia5-3266-53236.html

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~seboc 2022-08-29
    17:32:51

    3 5

    XXI wiek jest, wiada w gusla jest coraz mniejsza - na szczescie.
    Do tego niejasne finansowanie KK, udzial w przestepstwach finansowych i seksualnych.
    Do tego dochodzi bezczelnosc i bezkarnosc (np. tego typa, co wyrznal drzewa w Zdroju).
    Nic dziwnego, ze ludzie sie od pajacow w sukienkach odwracaja.
    Do tego homoseksualizm staje sie zrozumialym zjawiskiem, nie musza sie oni w Kosciele ukrywac.

  • ~seboc 2022-08-29
    20:56:07

    2 3

    Dobry przyklad sprzed lat, to ksiadz w Boguminie.
    Nie zgorzil sie na kolej, pewnie inwestor nie chcial bu zaplacic za zgode.
    Skazal tym miasto Bogumin (dzis zwane Stary Bogumin) na zaglade.
    Kolej wybudowano kilka km na poludnie i cieszy sie nia Bogumin (nowe miasto wybudowane wraz z koleja).


    KK szerzy jedynie ciemnote i zacofanie.

    Centrum miasta Jastrzebie wyglada jak teren niedawnych dzialan wojennych.
    Teren oddano Ajatollachowi z parafii na Gornym, choc mogl otrzymac teren zastepczy. Ale klaniajace sie Ajatollachowi wladze miejsce postapily inaczej.
    Ajatollach natychmiast sprzedal teren prywacuarowi. teraz trwa klincz. a nieswiadoma Pani Prezydent Anna twierdzi, ze ozdyskanie terenu to wielomilionowe odszkodowanie.
    Otoz guzik. Mozna teren wywlaszczyc, jesli nie jest uzywany zgodnie z przeznaczeniem.
    Ale Pani Anna Hetman pozuje do zdjec, kroi dozynkowy chleb sprawiedliwie i o niczym nie ma pojecia.
    8 lat jej urzedowania to cywilizacyjny regres.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy wprowadzenie programu 800+ zamiast 500+ jest dobrym pomysłem?






Oddanych głosów: 703