Trwa walka z czasem. Trzeci górnik nie daje znaków życia

- Robimy wszystko, by uratować górników – mówi Daniel Ozon, prezes JSW S.A. Jak wyjaśnia, trzeci górnik, którego zauważyli ratownicy jest przygnieciony elementami obudowy. - Dociera do niego ciężki sprzęt. Budowany jest też nowy rurociąg z powietrzem – dodaje.

Z kolei Tomasz Śledź zastępca Prezesa Zarządu ds. Technicznych opisuje sam moment rozpoczęcia dramatu 900 metrów pod ziemią. - Przed godziną 11.00 pojawiła się informacja o planowanym przeprowadzeniu robót strzałowych. Pracownicy byli wycofywani. Jeden z nich dzwonił jeszcze do sztygara. Potem nastąpiło tąpnięcie. Przystąpiliśmy do akcji ratowniczej. Pierwszy zastęp w maskach tlenowych dotarł do dwóch poszkodowanych i pomógł im wyjść z wyrobiska – mówi.

Ratownicy doprowadzili następnie świeże powietrze do 300 metra i dotarli do górnika, który prawdopodobnie dzwonił do sztygara. - Jest przygnieciony, nie daje znaków życia. Nie możemy stwierdzić, czy żyje. Nie ma też kontaktu z pozostałymi górnikami – informuje Tomasz Śledź.

_{Rejon w którym doszło do tąpnięcia}

W spotkaniu uczestniczył też Adam Mirek, dyrektor Wyższego Urzędu Górniczego. Zapowiada, że w poniedziałek powołana zostanie specjalna komisja techniczna, Ma ona wyjaśnić przyczyny tego zdarzenia, a także sprawdzić jak przebiegała akcja ratownicza. - Nie jest oczywiste, że ten rejon biedzie się nadal nadawał do wydobycia - mówi.

Ratownicy nie przerywają działań. Założyli bazy pomocnicze. Muszą przede wszystkim przewietrzyć wyrobisko.

Następna konferencja prasowa została zaplanowana w niedzielę na godzinę 8.00.

Przebieg całej konferencji. Oglądajcie: