Zwyciężczyni biegu kobiet: czasem jesteśmy dyskryminowane

- Z wygranej jestem zadowolona, bo trasa była trudna. Dużo górek, ale jest przyjemnie. Było ciepło, ale lepiej to niż żeby miało lać i być zimno - powiedziała po biegu Wioletta Frankiewicz.

Ewa Kucharska, która zajęła II miejsce również stwierdziła, że uliczny bieg w Jastrzębiu do łatwych nie należał. - Z wyniku nie jestem zadowolona, ale przy tej trasie to nawet może być. Było bardzo ciężko, bo Jastrzębie jest takie pagórkowate. Na początku już sam podbieg dał się we znaki. Jak byłam szósta jak wystartowałam, a dziewczyny popruły do przodu - mówiła zaraz po biegu. 

Zobacz fotogalerię >>

Kucharska, która trenuje na co dzień w Iskrze Pszczyna powiedziała też, że zwyciężczyni była poza zasięgiem. - W ogóle nie było zamiaru, żeby Wiolki się trzymać. Ona pewnie pobiegła swoje, asekuracyjnie. Nawet nie próbowałyśmy z nią nawiązać walki. 

Wioletta Frankiewicz była jednak zdania, że jastrzębski bieg miał mocną obsadę. - Poziom był dosyć wysoki. Biegała też edyta Lewandowska, Kasia Czyż - to dziewsczyny, które zawodowo biegają, więc fajnie w takim gronie wygrać. 

Zwyciężczyni, trenująca na co dzień w AZS-ie AWF Kraków zdradziła, że dopiero wrca do formy.  - Ja jestem po urodzeniu córeczki kilkamiesięcy temu, także wracam powoli do formy i mam nadzieję, że jej szczyt przyjdzie na sierpień - powiedziała.

Obie panie zgodziły się też co do tego, że impreza w Jastrzębiu to strzał w dziesiątkę. - Idea świetna, jesteśmy doceniane. Oby więcej takich biegów - mówiła z przekonaniem Kucharska. Wtórowała jej Frankiewicz. - Myślę, że kobiety na niektórych biegach są dyskryminowane. Czasem nagrody dla mężczyzn są większe niż dla kobiet. Jest to troszeczkę uwłaczające dla nas. A tutaj fajny bieg dla kobiet tylko i wyłącznie. Dziewczyny uśmiechnięte, zadowolone. Z wielką przyjemnością tutajwrócę.