zamknij

Wiadomości

Wyrok dla Adriana S. za śmiertelne pobicie didżeja

2017-12-04, Autor: tora

W rybnickim oddziale Sądu Okręgowego w Gliwicach zapadł wyrok w bulwersującej sprawie śmiertelnego pobicia Krzysztofa Linde w lokalu na Osiedlu Przyjaźń.

Reklama

Oskarżony Adrian S. został skazany na 12 lat pozbawienia wolności. Wyrok zapadł 29 listopada. Nie jest prawomocny. S. na sali rozpraw przeprosił rodzinę skatowanego didżeja.

W sumie S. został skazany za popełnienie trzech czynów. Sąd wymierzył mu karę 10 lat pozbawienia wolności za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Dwa lata więzienia dostał za telefoniczną próbę nakłonienia barmanki, która widziała zajście, do złożenia fałszywych zeznań. Próbował na niej wymóc, żeby nie powiedziała policji tego, co widziała. Barmanka odmówiła mu. Karę roku więzienia sąd wymierzył S. za to, że w wulgarny sposób zagroził dwóm kobietom pobiciem, jeśli natychmiast nie opuszczą ogródka lokalu.

Łącznie dostał wyrok 12 lat pozbawienia wolności, z zaliczeniem tymczasowego aresztu. Sąd zasądził jeszcze 4400 zł dla oskarżycielki posiłkowej 1800 zł dla obrońcy z urzędu.

- Pokrzywdzonym kobietom sąd zasądził jeszcze po 500 zł nawiązki, a na rzecz rodzeństwa i rodziców i małoletnich dzieci zmarłego po 10 tys. zł zadośćuczynienia – mówi portalowi tuWodzisław sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Do zdarzenia doszło 28 sierpnia 2016 roku nad ranem w lokalu "Nowe Zacisze" na osiedlu Przyjaźń. 40-letni Krzysztof Linde był tam didżejem. Prowadził imprezę. Bawiący się, w tym Adrian S. pili dużo alkoholu. 

Około godz. 7.00 z nieustalonych powodów pomiędzy Krzysztofem Lindem, a S. doszło do pyskówki. Niewykluczone, że didżej nie chciał puścić S. pewnej piosenki. Didżej uderzył imprezowicza w twarz i rozciął mu wargę. Ten sprowokowany dosłownie wpadł w szał. Uderzył go w twarz, a kiedy didżej się przewrócił, z całej siły kopnął go w twarz. Czaszka pękła, mózg doznał obrażeń.

Stan mężczyzny od samego początku był bardzo ciężki. Znaleziono go i wezwano pomoc dopiero w kilka godzin po zdarzeniu. - Około godziny 14.00 wezwano na miejsce policję. Dyżurny usłyszał, że pod barem leży człowiek z poważnymi obrażeniami głowy - relacjonował Bronisław Wójcik z jastrzębskiej policji.

Krzysztof Linde zmarł 2 września w cieszyńskim szpitalu. Osierocił dwójkę dzieci. Pracował w Kopalni JAS-MOS.

Na pogrzeb Krzysztofa Lindego przyszły tłumy

Tego samego dnia po kilku dniach ukrywania się przed wymiarem sprawiedliwości do prokuratury zgłosił się Adrian S. Towarzyszył mu adwokat. Usłyszał zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym i trafił do aresztu.

- Oskarżony nie kwestionuje swojego udziału w zdarzeniu. Przyznaje, że zgłosił się dobrowolnie do prokuratury, by zmniejszyć wymiar kary – relacjonował Arkadiusz Kwapiński, zastępca prokuratora rejonowego w Jastrzębiu-Zdroju. Adrian S. cały czas utrzymywał, że został sprowokowany.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 5

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy wprowadzenie programu 800+ zamiast 500+ jest dobrym pomysłem?






Oddanych głosów: 714