RPO chce zakazać wydawania prasy samorządowej. A. Hetman i Ł. Kasza o gazecie „Jastrząb”

Wznowienie gazety „Jastrząb” wzbudziło wiele kontrowersji. Radni Prawa i Sprawiedliwości twierdzili wtedy, że materiały zamieszczane w piśmie są jednostronne i mają na celu promocję obecnej władzy.

W podobnym tonie wypowiada się Rzecznik Praw Obywatelskich, który wystosował ostatnio postulat dotyczący zakazu wydawania tytułów finansowanych przez samorządy. W tej sprawie Adam Bodnar wystąpił także do ministra kultury o podjęcie stosownej inicjatywy ustawodawczej. Według RPO oraz przedstawicieli Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, tego rodzaju tytuły stają się często narzędziem walki politycznej oraz perswazji.

Medioznawca Patrycja Szostok-Nowacka zwraca uwagę, że poziom pism samorządowych jest bardzo różny. - Gazetki samorządowe często są postrzegane jako tuby propagandowe swoich politycznych dysponentów, jednak trzeba pamiętać, że znacząco różnią się one pod względem upolitycznienia prezentowanych treści. Niektóre z nich ponad połowę publikacji poświęcają działalności lokalnych władz, a pozostałą tematykę prezentują w ten sposób, żeby nawiązać do osób najważniejszych w mieście czy gminie. Inne traktują kwestie polityczne z dużym dystansem, poświęcając publikacje innej, nieupolitycznionej tematyce – ocenia.

W Jastrzębiu-Zdroju sprawa dotyczy tytułu, który od kilku miesięcy ponownie trafia do mieszkańców miasta. Gazetę „Jastrząb” wydawaną w nakładzie 30 tys. egzemplarzy redagują pracownicy z Wydziału Informacji, Promocji i Rozwoju w jastrzębskim magistracie. Jej redaktorem naczelnym jest Katarzyna Wołczańska – rzecznik prasowy Urzędu Miasta.

W obronie periodyku stanęła prezydent miasta, która tłumaczy, że pomimo nazwy gazeta „Jastrząb” jest jedynie biuletynem informacyjnym. – Czuwam nad tym, aby w tytule nie nalazły się artykuły publicystyczne. Przekazujemy mieszkańcom jedynie informacje o tym co się dzieje w mieście, o realizowanych zadaniach, koncertach czy wystawach – mówi Anna Hetman. – Nie ma żadnych obaw, że nasza gazeta może zniknąć z Jastrzębia.

Prezydent miasta podkreślała, że tytuł nie współpracuje z reklamodawcami, a zbliżające się wybory nie wpłyną na dotychczasową częstotliwość ukazywania się gazety, ani na jej treść. – W czasie wyborczym również nie będziemy zamieszczali żadnych tekstów publicystycznych, oceniających czy pokazujących nachylenie w kierunku wybranej opcji politycznej – zapewnia Anna Hetman.

Łukasz Kasza twierdzi, że nieprawidłowe funkcjonowanie tytułów samorządowych nie jest jeszcze powodem do wprowadzania całkowitego zakazu publikacji. – To zbyt daleko idące środki. Uważam, że w takim przypadku zawsze korzystniejsze jest porozumienie. Takie próby były już u nas podejmowane i proponowano np. gremium konsultacyjne. Zbyt wiele innych problemów mamy do naprawienia, aby skupiać się nad wprowadzaniem ogólnokrajowego zakazu wydawania tytułów samorządowych.

Według przewodniczącego Rady Miasta problemem nie jest samo ich wydawanie, a jedynie część publikowanych treści. – Chodzi o to, aby prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, którzy dysponują całym aparatem urzędniczym nie przywłaszczali sobie tych gazet. Jeśli jest to do osiągnięcia, a często tak właśnie się dzieje za pośrednictwem porozumienia lub gremium konsultacyjnego, to lepiej dla wspólnoty lokalnej aby taki tytuł się ukazywał.

Kandydat Prawa i Sprawiedliwości na stanowisko prezydenta Jastrzębia-Zdroju uważa również, że niezależnie od wyniku tegorocznych wyborów wszyscy radni powinni mieć możliwość decydowania o gazecie „Jastrząb”. – Jako władza uchwałodawcza proponowaliśmy, aby ten tytuł był w mniejszym stopniu poświęcony promocji prezydenta, a w większym stopniu odzwierciedlał całe gremium w tym Radę Miasta.

A jak Wy oceniacie treści publikowane w gazecie „Jastrząb”?