Jak donosi dzisiejsza Gazeta Wyborcza, dyrektor należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej KWK Pniówek miał być szantażowany przez prezesa spółki Tomasza Cudnego. To wyjaśnia, dlaczego, kiedy kilka tygodni później zginęło tam 16 górników, zakład nie miał szefa. "Była rozmowa z prezesem, jak nie spowoduję, że ty wycofasz, coś podpisał, to z dniem 31 marca jestem wyje...ny" - miał stwierdzić w rozmowie ze swoim zastępcą dyrektor kopalni Pniówek.
Przypomnijmy, do katastrofy w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej KWK Pniówek, zakładzie o czwartym, najwyższym stopniu zagrożenia metanowego, doszło 20 kwietnia 2022 <<Wybuch metanu w KWK Pniówek>>
W wyniku wybuchu metanu zginęło dziewięciu górników, a wielu zostało rannych. Siedmiu pracowników spółki zostało pod ziemią. Do tej pory nie wydobyto ich ciał.
W tej sytuacji podziemną akcją ratunkową w kopalni powinien kierować dyrektor, tyle że w kwietniu minionego roku Pniówek... nie miał szefa. Wcześniej był nim Józef Jaszczyk, który 31 marca 2022 r. odszedł na emeryturę. Jego następcę wybrano dopiero w maju.
20 kwietnia 2022 r. Gliwicka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie katastrofy w kopalni Pniówek, a 5 maja wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin powołał zespół ekspercki do zbadania kwietniowych wypadków w kopalniach Pniówek i Zofiówka. Obydwa śledztwa są w toku.
Już w połowie maja zaczęły wypływać informacje od górników, którzy rzekomo posiadali wiedzę na temat nieprawidłowości w pracy kopalni przed katastrofą <<Górnicy: mamy dowody na nieprawidłowości w JSW>>. Związkowcy podnosili też, że pracownicy zakładu chcieli zwołania narady bezpieczeństwa, JSW jednak twierdziła, że taki wniosek nie wpłynął.
Tymczasem dziś "Wyborcza" poinformowała, że dotarła do nagrania przeprowadzonej kilka tygodni przed katastrofą rozmowy, która rzuca nowe światło na kulisy odejścia dyrektora Jaszczyka z kopalni Pniówek. Oprócz Jaszczyka udział w niej wziął także Grzegorz Kaczmarczyk, jego zastępca do spraw pracy.
W tym czasie zarząd JSW chciał zdegradować Kaczmarczyka na stanowisko inspektora z pensją 3 tys. zł. Jednak ten na decyzji o zmianie warunków zatrudnienia napisał, że się na to nie zgadza - czytamy.
Wywołało to niezadowolenie w siedzibie zarządu JSW. W trakcie nagranej rozmowy dyrektor Jaszczyk przyznał, że jest naciskany, aby Kaczmarczyk zmienił zdanie. Powiedział wprost, że zaczął się "szantaż".
Poniżej opublikowana przez Gazetę treść rozmowy:
- Szantaż ze strony zarządu? Cudny [Tomasz, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej] tak szantażuje? - zapytał Grzegorz Kaczmarczyk.
- W piątek była rozmowa z prezesem. Jak nie spowoduję, że ty wycofasz, coś podpisał, to z dniem 31 marca jestem wyje..ny - przyznał Józef Jaszczyk.
Jak informuje Marcin Pietraszewski na łamach GW, były dyrektor nie odebrał telefonu, kwestię szantażu skwitował w krótkiej wiadomości: "Nie chcę wracać do tych przykrych dla mnie spraw. Dziękuję za zainteresowanie".
Z kolei Grzegorz Kaczmarczyk, potwierdził, że rozmowa miała miejsce. Nie był zdziwiony, że ktoś ją nagrał. Dodał, że kiedy pracował jeszcze na kopalni, jego również nagrano.
Tymczasem Jastrzębska Spółka Węglowa stwierdziła, że nie będzie komentowała nagrań niewiadomego pochodzenia.
Twierdzenie, że którykolwiek z członków zarządu JSW szantażował lub groził któremukolwiek pracownikowi JSW S.A jest nadużyciem i jawnym działaniem na szkodę Jastrzębskiej Spółki Węglowej - napisał "Wyborczej" Tomasz Siemieniec, rzecznik prasowy JSW.
Jak dodaje Marcin Pietraszewski, w sądzie w Jastrzębiu-Zdroju toczy się proces, który Grzegorz Kaczmarczyk wytoczył Jastrzębskiej Spółce Węglowej.
Kiedy nie zgodził się na zmianę warunków zatrudnienia, wypowiedziano mu umowę o pracę, choć w tym czasie był objęty ochroną związkową przez Związek Zawodowy Górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej „Pniówek" - czytamy.
Kaczmarczyk uznał to za naruszenie prawa i przed sądem domaga się przywrócenia na stanowisko zastępcy dyrektora kopalni.
Jak podaje Gazeta, zeznania przesłuchiwanych w sprawie świadków kładą cień na funkcjonowanie pracy zakładu. Np. Aleksander Szymura, obecny zastępca dyrektora do spraw pracy kopalni, zeznał, że w kopalni można było obchodzić urodziny i w trakcie spotkań "można i zza winkla się napić, jakby tak już ktoś chciał, na przykład kurtuazyjnie na urodziny poczęstować drobnym koniaczkiem, który wykaże 0,2 promila".
Materiał oryginalny: https://www.slaskibiznes.pl/wiadomosci,wyborcza-dyrektor-kopalni-pniowek-przyznal-ze-byl-szantazowany-przez-prezesa-jsw,wia5-1-9010.html
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
50 Krabów rocznie będzie wyjeżdżać z Gliwic. 850 mln zł na produkcję dla Bumaru-Łabędy
27Hałda kopalni PGG jest jedną z największych w Europie. Właśnie "zagrała" w filmie (wideo)
24Bruksela chce pomóc Polsce w odejściu od węgla. "Nowe perspektywy dla górników"
23S1 Przybędza-Milówka. Ostatnia nawa drugiego tunelu w Beskidach przebita (foto)
22Przetarg odwołany, GZM nie kupi autobusów wodorowych. Metropolia się tłumaczy
21Najpiękniejszy mały suv rodem ze Śląska. Jeep Avenger najlepszą nowością projektową roku
0Polska skazana na atom. "Projekty jądrowe nabierają tempa"
0Przetarg odwołany, GZM nie kupi autobusów wodorowych. Metropolia się tłumaczy
0Edukacja na ostrym zakręcie. Już teraz brakuje nawet kilkudziesięciu tysięcy pedagogów
0Hałda kopalni PGG jest jedną z największych w Europie. Właśnie "zagrała" w filmie (wideo)
0Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert