zamknij

Wiadomości

„Jastrzębski Pablo Escobar”. W rybnickim sądzie znów zeznawali oskarżeni pseudokibice

2023-07-18, Autor: KB

W Rybniku odbyła się trzecia rozprawa w procesie gangu przestępczego z Jastrzębia-Zdroju. Podczas poniedziałkowej rozprawy większość oskarżonych odmówiła składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Jedynym oskarżonym, który zdecydował się mówić był Kamil W. "Kawa". Oskarżony zdecydował się pójść na współpracę. Podczas rozprawy szeroko opowiadał o członkach grupy przestępczej i ich "pracy".

Reklama

To już trzecia rozprawa w sprawie gangu przestępczego z Jastrzębia-Zdroju. Przypomnijmy, że na ławie oskarżonych jest 25 osób. Kilku z nich zdecydowało się pójść na współpracę z organami ścigania, inni nie przyznają się do winy. Wczoraj (17 lipca) zeznawali kolejni oskarżeni. 

Poniedziałkowa rozprawa rozpoczęła się od małego zamieszania, ponieważ na sali nie pojawili się wszyscy oskarżeni. Dopiero po czasie zostali doprowadzeni na salę rozpraw.

"Nie przyznaję się do winy"

Podczas poniedziałkowej rozprawy najczęściej z ust oskarżonych mogliśmy usłyszeć słowa "nie przyznaję się". Sędzia Bartosz Wasilewski wzywał kolejnych oskarżonych do mównicy, ale żaden z nich nie zdecydował się na składanie wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania. 

Składania wyjaśnień odmówili: Krzysztof K, Mateusz W, Mariusz D, Piotr B, Dawid K, Piotr C, Artur K, Tomasz W, Paweł Ś, Michał K. Do niektórych zarzutów przyznali się jedynie Artur K, Mateusz W, Piotr B. oraz Paweł Ś. Chodzi tutaj jedynie o posiadanie narkotyków czy jazdę samochodem bez uprawnień. Michał K. (jeden z liderów rzekomej grupy) powiedział tylko, że nigdy nie należał do subkultury pseudokibiców, nie interesuje się piłką nożną. Jego słowa potwierdzają niejako inni oskarżeni, którzy zdecydowali się mówić.

"Jastrzębski Pablo Escobar"

Po chwili na sali rozpraw pojawił się kolejny oskarżony, Kamil W. "Kawa". Oskarżony przyznał się do winy i popełnionych czynów. Zdecydował się współpracować z organami ścigania. Następnie sędzia odczytał jego wcześniejsze zeznania, po czym "Kawa"odpowiadał na pytania prokuratora i obrońców.

Kamil W. opowiedział więcej o działalności grupy przestępczej. O tym kto stał na jej czele, oraz jak wyglądała jej działalność. Na samym szczycie miał stać Dawid K. "Wąski", który pozyskiwał dla grupy towar, głównie Alfę PiHP oraz marihuanę. Wśród najbliższych współpracowników Dawida K. mieli być jeszcze Artur K, Michał K oraz Piotr B.

Towar pochodził z Holandii oraz/lub ze Słowacji. To tam grupa zaopatrywała się w narkotyki.

Narkotyki były pozyskiwane od Dawida K. Z reguły było tak, że każdy miał określoną cenę. Każdy miał swoich ludzi, komu je udostępniali. Tworzyła się siatka. Każdy miał lepsze/gorsze relacje, Znam ludzi, ale nie mam przed sobą żadnych dokumentów i cieżko mi sobie przypomnieć. Jestem bez obrońcy - mówi zestresowany Kamil W, który podczas odpowiedzi na pytania nie potrafił wymienić więcej niż dwóch członków grupy, co zauważyli obrońcy oskarżonych.

Kamil W. dołączył do grupy kilka lat temu. Początkowo nie należał on jednak do "handlujących". Brał jedynie czynny udział w meczach piłkarskich, bójkach i "ustawkach". Dopiero później zdecydował się na handel narkotykami. "Kawa" zdecydował się na to, ponieważ miał urodzić mu się syn i potrzebował pieniędzy. 

Zdaniem Kamila W. liderem grupy był Dawid K, ponieważ to właśnie on pozyskiwał narkotyki, które następnie były rozdzielane po innych handlujących. Dla zeznającego i innych "członków" grupy Dawid K. był "jastrzębskim Pablo Escobarem".

Kto pierwszy dotyka narkotyków, ten jest szefem [...] Dla nas to był taki jastrzębski Pablo Escobar - powiedział "Kawa".

"Jak ktoś chce może odejść. Nikt nikogo nie zmusza"

Kamil W. wyznał, że w grupie nie brakowało rywalizacji. Michał K. miał być "konkurencją" dla Dawida K. Michał K. nie brał udziału w meczach, nie był pseudokibicem. Sam zaopatrywał się w narkotyki, które również sprzedawał innym dilerom. "Jego narkotyki były lepszej jakości" - mówił oskarżony Kamil W. 

Po kilku latach w grupie doszło do konfliktu. Kamil W. miał być winny szefowi grupy kilkadziesiąt tys. złotych. To spowodowało, że w "naturalny" sposób został z grupy wyrzucony. Kazano mu oddać barwy klubowe, co dla niego łączyło się z odejściem z grupy. Jak sam jednak wyznał, jeśli ktoś nie chce może odejść i nie musi sprzedawać. "Nikt nikogo nie zmusza" - powiedział Kamil W. 

Przed zatrzymaniem Kawila W. doszło do kilku sytuacji, pierwsza z nich miała miejsce w Żorach, w jednym z pubów, gdzie "Kawa" grał koncert. Grupa ludzi na czele z Dawidem K. podeszła do niego, a "szef grupy" chciał się bić z Kamilem W. Ten jednak wtedy uciekł, druga sytuacja miała miejsce w Jastrzębiu-Zdroju.

"Kawa" zdecydował się na współpracę z organami ścigania, ponieważ chce zakończyć ten etap w życiu.

Ja jestem normalny. Dotarło do mnie, że współpracowałem z nieodpowiednimi ludźmi. Ja mam 4-letniego syna. Chcę z tym skończyć - mówił Kamil W.

Kamil W. zapytany został o konsekwencje składania wyjaśnień i o to, czy czuje się przez to prześladowany. Odpowiedział, że nie mieszka w Jastrzębiu i poza napisami na murach ("Kawa" do wora - przyp. red.) i wpisie na facebooku nie odczuł prześladowania.

Na facebookowym profilu pojawił się wpis "Czas pokazał kto jest kim. "Kawa" do wora". Konto miało należeć do Dawida K. 

Więcej o wczorajszej rozprawie na kolejnej stronie.

Czytaj kolejne strony:

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy wprowadzenie programu 800+ zamiast 500+ jest dobrym pomysłem?






Oddanych głosów: 773