Ks. Grzesiak: dziękuję Wam wszystkim, którzy tworzyliście atmosferę tej kaplicy

Równo o godz. 10.00 w kaplicy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju rozpoczęła się msza pożegnalna księdza Wojciecha Grzesiaka, którą odprawił wspólnie z ks. Markiem Zientkiem - proboszczem parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Jastrzębiu-Zdroju oraz ks. Piotrem - obecnym kapelanem szpitala. Niewielka kaplica pękała dzisiaj w szwach. Na liturgii pojawiły się tłumy. Oprócz pacjentów, na mszę przyjechali wierni z Jastrzębia i okolicznych miejscowości, którzy regularnie uczestniczyli w nabożeństwach sprawowanych przez ks. Grzesiaka.

Na zakończenie liturgii ks. Marek Zientek podziękował byłemu już kapelanowi jastrzębskiego szpitala za ponad 8-letnią posługę, podczas której zintegrował środowisko lekarzy i pielęgniarek oraz "zaraził" wszystkich dookoła Misją Paragwaj. Natomiast Grażyna Kuczera, dyrektor WSS nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju w słowach podziękowania wspomniała o jego pasji, jaką jest duchowa i fizyczna pomoc drugiemu człowiekowi.

Ks. Wojciech również odpowiedział podziękowaniami, które skierował przede wszystkim do personelu i pacjentów szpitala. - Chciałbym podziękować Wam wszystkim, którzy tworzyliście atmosferę tej kaplicy. To jest personel i nie personel - w największym skrócie tak mogę to określić - i to są pacjenci - dziękował na zakończenie mszy ks. Grzesiak. Wytłumaczył także swoim parafianom, czym teraz będzie się zajmował. - Z kaplicą jako tako się rozstaję, ale od jutra będę pracował na oddziale neurochirurgii jako sanitariusz. Oczywiście, jestem nadal księdzem. Jakbym nim nie był, nie mógłbym dalej odprawiać. Zamieszkuję u moich rodziców w Jankowicach Rybnickich - mówił. Po jego słowach w kaplicy zabrzmiały gromkie oklaski.

Obecnie ks. Wojciech jako duchowny przebywa na urlopie zdrowotnym i nie jest związany żadną posługą obligatoryjną w archidiecezji katowickiej. - Ks. Arcybiskup udzielił ks. Wojciechowi rocznego urlopu zdrowotnego i wyraził zgodę na pobyt w domu rodzinnym. (...) Ks. Arcybiskup polecił jedynie zaangażowanie się w podstawową posługę duszpasterską w rodzinnej parafii, która nie wpłynie negatywnie na stan zdrowia ks. Grzesiaka - potwierdza ks. dr Grzegorz Śmieciński, rzecznik prasowy metropolity katowickiego.

Wiele osób, które były dzisiaj na mszy pożegnalnej, zastanawia się czy nadal będą przyjeżdżać na niedzielne msze do kaplicy w jastrzębskim szpitalu. - Zastanawiam się, gdzie mogę znaleźć kościół i księdza, który będzie miał taką charyzmę jak ks. Wojtek. Zapamiętam go jako najbardziej pozytywną osobę, jaką udało mi się spotkać. Pomógł mi w bardzo dużej ilości problemów moich i mojego męża. Mój mąż nie chodził do kościoła 10 lat. Dzięki spowiedzi u niego (ks. Grzesiaka - przyp. red.) mój mąż chodzi teraz do kościoła - wyznanje Joanna Chomicz, która przyjechała na mszę z Pszowa.

>> Parafianie ks. Grzesiaka nie chcą jego odejścia. Zbierają dla niego podpisy <<

Wierni nie chcą się pogodzić z odejściem ks. Wojciecha z kaplicy. Uważają, że po jego odejściu na mszach będą puste ławki. W związku z tym zbierają podpisy pod petycją, którą jutro lub pojutrze zawiozą osobiście do arcybiskupa Wiktora Skworca. Chcą go w ten sposób przekonać, by wycofał się ze swojej decyzji. Przed mszą o godz. 10.00 na petycji było ponad 230 podpisów. Natomiast po liturgii wokół petycji zebrał się tłum, by dopisać kolejne nazwiska.