zamknij

Wiadomości

Prof. Mazur: lekarze rodzinni powinni przyjmować pacjentów!

2020-09-21, Autor: Redakcja

Gościem najnowszego wydania programu „Dziękuję, nie słodzę” jest profesor Włodzimierz Mazur – wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych. Profesor odniósł się między innymi do postawy tych lekarzy pierwszego kontaktu, którzy ograniczają swoją działalność do teleporad. - Uważam więc, że dalsze zamykanie się POZ-etów nie jest uzasadnione i jest źle ocenianie przez pacjentów – stwierdził gość „Dziękuję, nie słodzę”.

Reklama

Czy strzelaliśmy z armaty do wróbla?

Wacław Wrana rozpoczął rozmowę od pytania o decyzje podjęte przez rząd dokładnie pół roku temu, gdy wprowadzono w Polsce lockdown. - Czy nie strzelaliśmy z armaty do wróbla? – pytał prowadzący.

- Nikt nie wiedział jak postępować. Dramatyczne relacje z Azji i Włoch pokazywały, że mamy do czynienia z chorobą, której przebieg trudno przewidzieć. Wariant, że epidemia koronawirusa będzie miała taki przebieg jak grypa hiszpanka przed stu laty wcale nie był wykluczony – powiedział Włodzimierz Mazur.

Mało tego, zdaniem profesora pewne działania były spóźnione.

- Nieco wcześniej można było izolować osoby przyjeżdżające z Włoch. Proszę zwrócić uwagę, że początkowo najwięcej zakażeń było w województwie mazowieckim. To mieszkańcy tego województwa jako ostatni wyjeżdżali na ferie i wiele osób przywiozło koronawirusa właśnie z Włoch – stwierdził.

- Ale przyzna Pan, że niektóre decyzje, takie jak jak zakaz wstępu do lasu, nie miału nic wspólnego z racjonalnym podejściem do sprawy, troszkę chyba kogoś poniosło... – zauważył Wacław Wrana.

- Te decyzje wpisywały się w ogólną strategię „zamykania wszystkiego”. Myślę, że obawiano się scenariusza jaki miał miejsce później, latem – gdy otworzyliśmy plaże, pół Polski ruszyło nad Bałtyk – argumentował prof. Mazur.

Czy szczepionka na gruźlicę chroni przed koronawirusem?

W programie pojawiło się też pytanie o to, czy wirus koronawirusa zmutował i czy nie jest już tak groźny jak przed kilkoma miesiącami.

- Pojawiły się doniesienia o wynikach badań w Singapurze. Wykazano zmiany genetyczne wirusa SARS-CoV-2 . Ten wirus w jakiś sposób zmniejszył swoją zjadliwość, ale zwiększył ryzyko zakażenia. To typowy kierunek mutacji wirusów – tłumaczył profesor.

Gość „Dziękuję, nie słodzę” dodał, że nie ma póki co dowodów na to, że przechorowanie innego rodzaju koronawirusa zwiększa odporność na COVID-19. Znaczenie na losy epidemii może mieć jednak to, że „znaczna część populacji przejdzie infekcję w stopniu lekkim lub bezobjawowo”.

Wacław Wrana pytał również o teorię naukowców, którzy zauważyli, że przebieg koronawirusa w krajach, gdzie niegdyś obowiązkowe były szczepienia na gruźlicę, jest lżejszy.

- Ta hipoteza jest sprawdzana. Wydaje się, że coś jest na rzeczy. Nie chodzi tylko o kraje Europy dawnego „bloku wschodniego”. Widać to również w krajach Ameryki Południowej, gdzie w sąsiadujących ze sobą krajach występują dość znaczne różnice w zapadalności i śmiertelności na koronawirusa. Na zależność między szczepieniami na gruźlicę a przebiegiem infekcji COVID-19 może też wskazywać sytuacja w USA, gdzie również nie szczepi się na gruźlicę – odpowiedział Włodzimierz Mazur.

Lekarze pierwszego kontaktu muszą być jak strażacy

Wacław Wrana spytał profesora Mazura jak ocenia postawę lekarzy pierwszego kontaktu, którzy zamknęli swoje przychodnie i ograniczają się do teleporad.

- Jako lekarz nie mogę oceniać postawy innych lekarzy – zaznaczył Włodzimierz Mazur.

Opowiedział jednak o swoim przypadku, jako pacjenta.

- Ja też mam lekarza pierwszego kontaktu. Jako POZ funkcjonował od początku bez znaczących ograniczeń, ale z zachowaniem podstawowych środków ostrożności. Wymagało to zakupu odpowiednich fartuchów czy masek – opowiadał.

Zdaniem profesora, zamykanie się przychodni było zrozumiałe, ale tylko do pewnego momentu.

- Rozumiem, że początkowo POZ-ety się pozamykały, bo był problem z dostępem do maseczek, środków dezynfekcyjnych czy fartuchów barierowych. Teraz już bez problemu te środki ochrony można kupić. Uważam więc, że dalsze zamykanie się POZ-etów nie jest uzasadnione i jest źle ocenianie przez pacjentów.

Wacław Wrana nawiązał też do krążących po sieci memów, w których strażacy udzielają lekarzom pierwszego kontaktu teleporady jak ugasić pożar.

- Być może zamknięcie przychodni jest powodowane lękiem, obawami przed zakażenieniem. Jednak gdyby strażak chciał wyjeżdżać tylko do pożaru palącego się na osiedlu śmietnika, ale do pożaru rafinerii już nie, to oczywiście byłoby to postawą nieetyczną, niedopuszczalną – skomentował Włodzimierz Mazur.

Zobacz całe wydanie „Dziękuję, nie słodzę” z udziałem prof. Włodzimierza Mazura - wojewódzkiego konsultanta ds. chorób zakaźnych:

Oceń publikację: + 1 + 13 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Capote 2020-09-21
    17:22:04

    7 0

    Wszyscy pracują normalnie tylko lekarze zesrani ze strachu ale tylko w państwowych przychodniach bo PRYWATNIE PRZYJMUJĄ WSZYSTKICH I KASUJĄ AŻ MIŁO

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęśliwy w Jastrzębiu-Zdroju?




Oddanych głosów: 743

Prezentacje firm