Zwiedzili Portugalię. Umyli się w myjni samochodowej

Po Sewilli skierowali się w stronę Portugalii. Noc ze względu na znaki zabraniające rozbijania obozowisk na plaży, spędzili przy polach golfowych. Rano okazało się, że to ekskluzywna dzielnica Lagos.

Później wylądowali na bajecznej plaży, otoczonej klifami. - Woda w oceanie jest zimna, ale warto ponurkować, bo przy skalistych plażach jest co oglądać. Podobnie jak w Chorwacji trzeba uważać na jeżowce – relacjonują młodzi jastrzębianie.

 

W drodze do Lizbony, do której wjechali 17 kilometrowym mostem- największym w Europie, spali na jednym z parkingów pod miastem. - Tym razem obudziły nas służby porządkowe i dały worki na ewentualne śmieci, ale znów obyło się bez problemów - mówią.

 

Odwiedzili najważniejsze punkty miasta m.in. łuk triumfalny i Castelo de Sao Jorge, z którego rozpościerała się piękna panorama na całą Lizbonę i rzekę Tag. Przejechali przez Sintrę i dotarli do Praia Grande w Colares. Przy zachodzie słońca nad oceanem obserwowali zmagania surferów. - Podszedł do nas wtedy właściciel pobliskiej knajpki- były marynarz, który usłyszawszy o naszej podróży pozwolił skorzystać z łazienek i rozbić namioty na plaży, a my szczęśliwi, że nie musimy szukać miejsca na nocleg odwdzięczyliśmy się polskim trunkiem – opowiadają.

 

W Portugalii byli w Fatimie, w słynnym Sanktuarium, gdzie trafili na mszę świętą i wpisali się do księgi pielgrzymów. Kilka kilometrów od miejsca Objawienia NMP znajdowała się wioska św. Łucji, jej dom, oraz miejsce gdzie całej trójce objawił się Anioł. Ze źródła zaczerpnęli wody i kierowali się dalej.

 

- Ze względu na ceny paliw w Portugalii zatankowaliśmy na tyle, żeby dojechać do Hiszpanii. Nie wzięliśmy jednak pod uwagę, że większość hiszpańskich stacji jest w nocy zamknięta. Gdy włączyła się rezerwa zaczęło się robić ciekawie, ale ostatecznie udało się nam znaleźć czynną stację i do 80-litrowego baku wlaliśmy 82 litry – relacjonują podróżnicy.

 

W drodze powrotnej do domu przejechali przez malowniczą, położoną w górach Andorę, gdzie na postoju podeszły do nich wolno pasące się krowy z dzwoneczkami na szyi. - Andora to kraj ze strefą bezcłową- warto zakupić tam paliwo czy alkohol, trzeba jednak pamiętać o obowiązujących limitach – radzą.

 

Poza autostradami niełatwo jest znaleźć stację z prysznicem, więc nocą zdesperowani wykąpali się za 2 euro na myjni samochodowej i zaliczają to do niezapomnianych punktów wyprawy.

 

> Tak jastrzębianie bawili się w Portugalii

 

W Szwajcarii odpoczęli nad Jeziorem Genewskim, zobaczyli siedzibę ONZ i skierowali się w stronę Zurichu, przez który zrobili nocny spacer. - Wcześniej spotkaliśmy naszą rodaczkę, która ostrzegła, że Szwajcaria to niejako państwo policyjne i że należy przestrzegać przepisów ruchu drogowego. Zdarza się, że jeden kierowca zadzwoni na policję, gdy widzi, że inny jedzie z nadmierną prędkością. Przykładowo- przekroczenie prędkości o 8km kosztuje 100 franków – powiedzieli.

 

Podróż powrotna szybko przebiegła przez Niemcy- najlepsze i darmowe autostrady w Europie.

 

- Niestety to już koniec naszej wyprawy. Dojechaliśmy szczęśliwie do domów.  Z wyliczonych 8000 km zrobiło się 9500 km. Nie zawsze szło wszystko zgodnie z planem, nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego co zakładaliśmy, ale z drugiej strony udało się przypadkowo trafić w wiele innych wspaniałych miejsc. Pełni wrażeń, nowych doświadczeń i nawiązanych znajomości na pewno będziemy pamiętać o tej podróży przez całe życie. Do następnej wyprawy – podsumowują swoją podróż życia.