zamknij

Wiadomości

Proces Dariusza P.: oskarżonego przepytywał teść

2015-06-29, Autor: Patrycja Wróblewska-Wojda
Problemy psychiczne i próby samobójcze, powód płacenia alimentów na dzieci, postać Waldiego, odszkodowania i publiczne zbiórki pieniędzy – m.in. o to pytał Dariusza P. jego teść – Zbigniew Ch., który pełni funkcję oskarżyciela posiłkowego.

Reklama

Na początku piątkowej rozprawy Dariusz P. odpowiadał na pytania swojego obrońcy. Tłumaczył m.in. że tuż przed tragedią nie przesuwał żadnych mebli w pokojach. Przyznał jednak, że gdyby coś takiego się działo, to jedyny ocalały w pożarze syn Wojciech mógł tego nie słyszeć, bo jego pokój znajdował się dwa piętra wyżej od salonu.

Odniósł się również do tezy prokuratury mówiącej o tym, że zniósł cenne przedmioty do piwnicy, by nie zostały zniszczone. Wyjaśnił, że w czasie tragedii w pokojach, gdzie najbardziej były widoczne skutki pożaru znajdowały się pieniądze, które nie zostały zabezpieczone przez śledczych. – W mojej szufladzie w sypialni miałem 5 tysięcy złotych, w szafie w salonie obok terrarium z żółwiem było 7 tysięcy. Natomiast w tym samym pokoju żona schowała 50 tysięcy złotych. Te pieniądze stanowiły naszą żelazną rezerwę i nawet ja nie wiedziałem, gdzie dokładnie się znajdują. Znalazłem je dopiero, gdy przenosiliśmy się z synem do innego mieszkania – wyjaśniał.

Dariusz P. twierdzi, że obserwujący go psychiatrzy i nie wywiązali się dobrze ze swojego zadania, a ich opinia jest dla niego krzywdząca. – Oczywiście zgadzam się z tym, że jestem osobą poczytalną. Jednak ich opis mojej osoby zupełnie do mnie nie pasuje. Znam swoją wartość, ale nie jestem egoistą. Nie jestem psychopatą, lecz wrażliwy. A w tym, że potrafię logicznie myśleć nie powinno być nic dziwnego, skoro nie jestem żadnym neandertalczykiem – wyjaśniał. – Moim zdaniem ta opinia została stworzona na potrzeby prokuratury – dodał.

Później przyszedł czas na pytania Zdzisława Ch., który jest oskarżycielem posiłkowym. Teść oskarżonego chciał wiedzieć, czy Dariusz P. informował lekarza o swoich próbach samobójczych.

Ten przyznał, że tak. Powiedział także, że pierwszą próbę miał jeszcze przed pierwszym pożarem do jakiego doszło w ich domu. – Powiesiłem się na rurze kanalizacyjnej, ale się urwała. Wtedy zdecydowałem z żoną o leczeniu. Do drugiej próby nie doszło, bo ktoś schodził do kotłowni, więc ze strachu wrzuciłem sznur do pieca. Trzecia próba była dzień po tragedii, ale też się nie udało, bo przedmioty nie chciały się palić – wyjaśnił.

Dariusz P. wyjaśnił również o co chodziło z alimentami płaconymi na dzieci. Wiosną 2010 roku w związku z jego długami prowadzono czynności komornicze. Postanowił wtedy z żoną, że podpiszą intercyzę, by uratować część majątku. Dodatkowo dobrowolnie poddał się alimentom. – Głównym argumentem przemawiającym za tym było zabezpieczenie środków do funkcjonowania rodziny. Obowiązek alimentacyjny ma pierwszeństwo przed zobowiązaniami wobec wierzycieli – mówił.

Kolejna rozprawa odbędzie się pod koniec wakacji. Wtedy przesłuchany zostanie pierwszy świadek. Wojciech P. jest jedyną osobą, jaka ocalała w pożarze.

Przypomnijmy, prokurator zarzucił oskarżonemu, że 10 maja 2013 roku w Jastrzębiu Zdroju, działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia Joanny P., Marcina P., Małgorzaty P., Agnieszki P., Justyny P. oraz Wojciecha P., oskarżony podpalił dom w którym spali jego najbliżsi, a następnie go opuścił. 

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuJastrzebie.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuJastrzebie.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuJastrzebie.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy wprowadzenie programu 800+ zamiast 500+ jest dobrym pomysłem?






Oddanych głosów: 719